Dzisiaj w konińskich szkołach średnich pojawiły się listy z nazwiskami uczniów, którzy pomyślnie przeszli rekrutację. W tym roku wyjątkowo trudną, bo o miejsca w wymarzonych klasach walczył tzw. „podwójny rocznik”. – Denerwowaliśmy się od tygodnia, ale dzisiaj jesteśmy szczęśliwi – mówi mama Adriana, absolwenta gimnazjum, który dostał się tam gdzie chciał, czyli do klasy o profilu politechnicznym w III Liceum Ogólnokształcącym w Koninie.
Punktualnie o godzinie 10.00 w III Liceum Ogólnokształcącym wywieszone zostały listy z nazwiskami uczniów przyjętych w sumie do 12 klas (6 po gimnazjum i 6 po szkole podstawowej). – Progi w tym roku były bardzo wysokie – przyznaje Bożena Pyzder, dyrektor liceum. – Po gimnazjum w klasie przyrodniczej – 127 pkt, w medycznej – ponad 133 pkt, politechnicznej – ponad 145, humanistycznej – ponad 127 i ekonomicznej – 140 pkt. Po szkole podstawowej w klasie przyrodniczej to ponad 129 pkt, medycznej – 148 (najwyższy dolny próg), politechnicznej – 132, humanistycznej – 126 i ekonomicznej – 121 pkt.
Największym zainteresowaniem, co widoczne jest już od kilku lat, cieszą się klasy medyczne. – Dlatego na prośbę wydziału oświaty i prezydenta Konina podwoiliśmy je i w sumie mamy cztery takie klasy. To się jeszcze nie zdarzyło – dodaje dyrektor i przyznaje, że sporo uczniów, którzy składali dokumenty do „trójki” zostało przyjętych do innych szkół. – Albo chyba przez swój błąd nie zostało nigdzie zakwalifikowanych – mówi Bożena Pyzder. – Mamy na przykład ucznia, który ze 140 punktami wybrał klasy ze zbyt wysokimi progami i będzie musiał szukać miejsca już indywidualnie, w rekrutacji uzupełniającej. Dużo jest uczniów, którym po prostu zabrakło punktów.
W pierwszym naborze w III liceum planowane jest utworzenie 12 klas po 30 uczniów. – Potem będziemy je prawdopodobnie uzupełniać do maksymalnie 34 osób – dodaje dyrektor.
Dziś w pozostałych konińskich szkołach średnich emocji nie brakuje. Wielu młodych absolwentów starało się o miejsca w II Liceum Ogólnokształcącym, czy I. Ale nie tylko.
– Spodziewam się kolejek rodziców dzieci, którym się nie powiodło – mówi Bożena Pyzder. – Czasem decydował 1 punkt, albo nawet mniej. W takiej sytuacji nie dziwię się rozpaczy rodziców i uczniów, którzy wymarzyli sobie tę szkołę, a nie zostali przyjęci.
Nie brakuje jednak i łez radości. Szczęśliwa i wzruszona jest na przykład mama Adriana, która już przed godziną 10.00 czekała na listę, na której – jak się okazało – znalazła nazwisko swojego syna. – Dostał się do klasy, którą sobie wymarzył i do szkoły pierwszego wyboru – powiedziała nam zadowolona.
Chęć swojej nauki w danej szkole uczniowie muszą zadeklarować do 25 lipca.