Prokuratura
Rejonowa w Turku (powiat turecki) prowadzi śledztwo w sprawie masowego zatrucia
pszczół. Ucierpiały pasieki w trzech miejscowościach: Brudzew, Marulew i
Tarnowa. Przyczyną mógł być oprysk wykonany na polu rzepaku. Przesłuchano już właściciela
gospodarstwa oraz pracowników a także przedstawiciela handlowego, który dostarczył
środki chemiczne.
Śledztwo
wszczęte w piątek (21 maja), dotyczy znacznych zniszczeń w przyrodzie w postaci
zatrucia pszczół miodnych. Zawiadomienie do prokuratury złożyła prezes
lokalnego koła pszczelarzy. Jej pasieka ucierpiała najbardziej, wyginęła co
najmniej połowa populacji rodzin pszczelarskich, za czym idą straty z niezrealizowanych
dochodów ze sprzedaży. Pasieka znana jest w okolicy z działalności edukacyjnej,
posiada certyfikat Produkt Ziemi Tura, nadawany przez specjalną komisję certyfikacyjną
pod auspicjami Lokalnej Grupy Działania (Turkowska Unia Rozwoju – T.U.R.)
– 18
maja prezes koła pszczelarskiego zawiadomiła policję o tym, że w jej pasiece,
składającej się z 46 pszczelich rodzin zauważyła leżące wokół uli oraz przy
wlotach martwe owady. Miały wysunięte języczki, co świadczy o zatruciu środkami
chemicznymi – wyjaśnia
prokurator Ewa Woźniak.
W pasiece, która na razie najbardziej ucierpiała, padła połowa z 46 pszczelich rodzin, z których każda liczy od 80 do 100 tys. owadów. Pszczoły wyginęły również w innych okolicznych pasiekach. W jednej z nich – padło ok. 90 tys. pszczół, a w innej ok. 150 tys. owadów. Jak wyjaśnia prokurator Woźniak, są to jedynie wstępne ustalenia, a starty mogą być znacznie większe, bo nadal mogą zgłaszać się kolejni pszczelarze, którzy dostrzegą braki w swoich ulach.
Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Turku ustalili już, że do oprysku doszło między godz. 11.00 a 16.00, a więc w czasie oblotu pszczół, na polu rzepaku o areale 50 ha. W sprawie przesłuchano właściciela gospodarstwa - jednego z największych w gminie Brudzew. Wyjaśnienia złożył także pracownik, który wykonał oprysk – jak twierdzi - według zaleceń dostawcy środków chemicznych. Ten z kolei mówi, że działał na zlecenie właściciela gospodarstwa. – Szczegółowe ustalenie tych okoliczności jest przedmiotem śledztwa – podkreśla prokurator Ewa Woźniak.
Policja zabezpieczyła opakowania po środkach chemicznych oraz pojemniki opryskiwaczy, w których dokonano oprysku, martwe owady zostaną przebadane toksykologiczne.
Sprawą wstrząśnięci są mieszkańcy gminy Brudzew, w której mieści się siedziba prężnie działającej Lokalnej Grupy Działania.
– Corocznie podczas spotkań z sołtysami informujemy i
prosimy o przestrzeganie zaleceń związanych z opryskami pól, żeby je wykonywać po
oblocie pszczół. Oczywiste jest, że bez pszczół nie ma rolnictwa. Do tej pory zdarzały się drobne incydenty, które jednak nie skutkowały
taką katastrofą – podkreśla Cezary Krasowski, wójt gminy Brudzew.