Trzem osobom Prokuratura Okręgowa w Koninie postawiła zarzuty w związku z funkcjonowaniem nielegalnego składowiska odpadów przy ulicy Marantowskiej. – Miasto występuje w roli poszkodowanego, jednak nasi pełnomocnicy prawni czynią starania, abyśmy byli również oskarżycielem posiłkowym – mówił podczas dzisiejszej konferencji Piotr Korytkowski, prezydent Konina.
Różne są szacunki, ile na składowisku przy ulicy Marantowskiej zalega odpadów. Ta najbliższa prawdy – jak mówił podczas konferencji prasowej Piotr Korytkowski – to około 50 tysięcy ton. W 2018 roku na wniosek prezydenta Konina zostało złożone zawiadomienie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na składowaniu odpadów wbrew obowiązującym przepisom prawa. Zakończyło się w tej sprawie postępowanie, prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Koninie. Proces prowadzony będzie w Sądzie Rejonowym w Koninie.
Zarzuty, związane z przestępstwem przeciwko środowisku, postawiono trzem osobom, czyli właścicielom firm składującym tam odpady. – Pozytywną rzeczą prowadzonego postępowania jest to, że jeden z oskarżonych został zmobilizowany do usunięcia części odpadów z tego składowiska – mówi Piotr Korytkowski. Mowa jest o 264 tonach odpadów drukarskich, które zostały stamtąd wywiezione. Gdzie? Tego nie wiadomo. – Ważne, że nie ma ich u nas – dodaje Paweł Adamów, zastępca prezydenta Konina.
Wiadomo jednak, że góra śmieci cały czas zalega na składowisku przy Marantowskiej. Powinni to zrobić właściciele. Tyle teoria. – W wielu przypadkach, po postępowaniu karnym, gminy stają się właścicielem takowych odpadów. Te ilości wymagałyby przede wszystkim długiego czasu związanego z ich wywiezieniem, spaleniem lub składowaniem na wysypisku – mówi prezydent Konina. – To będzie kosztowało samorząd bardzo duże pieniądze, których w budżecie nie mamy. Stąd ważne jest doprowadzenie do takiej sytuacji, że samorządy powinny być wsparte przez rozwiązania systemowe, czyli działania rządu, które umożliwią likwidację nielegalnych wysypisk czy składowisk śmieci.