Łzy są oznaką silnych emocji i mogą dotyczyć nastrojów zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Płaczemy ze szczęścia, poczucia wyrządzonej nam krzywdy, cierpienia. W tej ostatniej sytuacji człowiek zwykle szlocha gdy mu ,,ciężko na sercu”. Doświadcza wówczas smutku, żalu, lęku złości i gdy nie potrafi sobie z tymi uczuciami poradzić po prostu roni łzy. Egzaltacji towarzyszą również szlochanie, zawodzenie, roztrzęsienie oraz grymaszenie – tak się sprawy mają na przykład u milusińskich. Jednak u tych dużych i małych łzy i smutek są wyrazem zewnętrznej komunikacji otoczeniu, że jest nam po prostu źle.
Płynące łzy to nie tylko wyraz wrażliwości, ale także naturalny nawilżacz oczu. Ponadto oczyszczają one organizm, leczą psychikę, rozładowują napięcia, aby na twarzy znów pojawił się uśmiech. Z naukowego punktu widzenia łzy zawierają lizozym tj. enzym niszczący bakterie i chroniący oczy, nos i gardło przed zakażeniami. Co ciekawe: w zależności od przyczyny płaczu łzy bywają bardziej lub mniej słone. Przyznaję, że tego akurat nie sprawdzałam, ale jeśli nadarzy się okazja na pewno taki test przeprowadzę.
Kobiety i mężczyźni płaczą inaczej?
Z punktu wiedzenia anatomicznego na pewno nie. Różnice jednak występują z przyczyn kulturowych, czyli przyzwolenia społecznego. Kobiety najczęściej złość uzewnętrzniają przysłowiowym ,,wybuchem” spazmów i płaczu. U płci damskiej przyjęło się też, że jej to bardziej przystoi, choć jeśli się zdarzają ów sytuacje nader często kobieta może niestety zyskać miano histeryczki. Jeśli zaś chodzi o panów powinni panować nad emocjami i wrażliwością, ponieważ jak głoszą młodsze i starsze powiedzenia: „chłopaki nie płaczą" lub nakazy ,,nie maż się", „nie bądź baba”, choć współcześni mężczyźni bywa, że są równie lub bardziej wrażliwi niż płeć przeciwna.
Dlaczego lepiej się wypłakać?
Silnym emocjom towarzyszy tendencyjne postrzeganie sytuacji w jakiej dana osoba się znalazła, stąd jak najbardziej trafne jest tutaj użycie stwierdzenia: pozwól jej/jemu się wypłakać, bowiem działa to oczyszczająco i na swój sposób uzdrawiająco. Ponadto łzy przynoszą ulgę, pozwalają na rozładowanie frustracji, nieprzyjemnych doznań, oczyszczają, koją nerwy, uwalniają od negatywnych emocji, bądź też na odwrót wyrażają szczęście. Zatem są oznaką nie tylko chwilowej słabości ale i wrażliwości oraz fizjologiczną reakcją organizmu, która otwiera nasz umysł i dba o zrównoważenie drzemiących w nas uczuć.
Łzy neurologicznie rzecz ujmując…
…uruchamiane są przez przejście z układu współczulnego do przywspółczulnego. Takie treści można znaleźć w fachowych książkach, a co to konkretnie oznacza? W psychologii mówi się o dwuetapowej teorii łez: najpierw pobudzenie, a potem równowaga. Jest to przejście od stanu wysokiego napięcia, gdy aktywny jest układ współczulny, do stanu równowagi tj. wyciszenia – aktywności układu przywspółczulnego. Oba układy należą do autonomicznego układu nerwowego, który steruje pracą narządów wewnętrznych bez udziału naszej świadomości. Układ współczulny podnosi aktywność organizmu, a układ przywspółczulny wręcz odwrotnie – działa na organizm rozluźniająco. To szybkie przejście określane „odpuszczeniem” spowodowane jest gwałtownym spadkiem poziomu adrenaliny, co pozwala na równie szybki spadek napięcia w ciele. Wtedy też pojawiają się łzy.
Dlaczego płaczemy?
Próbując opisać to skomplikowane zjawisko wydawać by się
mogło, że płaczemy, bo tego najzwyczajniej potrzebujemy. Potrzebuje tego nasze
ciało, bo jak wcześniej wspomniałam z płaczem związane są przecież reakcje
chemiczne zachodzące w organizmie. Jednak potrzebuje też tego nasza dusza,
psychika, zatem ta część nas, która poszukuje emocjonalnej równowagi. Łzy
pozwalają na rozładowanie stanów napięcia, odreagowanie stresu oraz jak
niektórzy to nazywają: oczyszczają ze złych emocji. Dlatego warto uzmysłowić
sobie, że łzy są naszym sprzymierzeńcem.