W minioną sobotę w TVP2 można było obejrzeć finał 15. edycji The Voice of Poland. Do ścisłej czwórki najlepszych, potem trójki, a na koniec już tylko dwójki uczestników wszedł decyzją widzów Mikołaj Przybylski ze Starego Miasta. To oczywiście podopieczny Studia My Voice działającego w tej miejscowości. Ostatecznie zajął drugie miejsce w 15. edycji The Voice of Poland.
Na powitanie w powietrze wystrzeliło konfetti dla Mikołaja Przybylskiego, a jego trenerka wokalna i założycielka Studia My Voice Beata Michalak-Górna wręczyła podopiecznemu wyjątkową świecącą statuetkę. Były gratulacje, krótka rozmowa i autografy. Wokalistę pytano między innymi o to, czy było mu smutno, gdy w bitwach nie wybrał go Kuba Badach. – Nie, fajnie się trafiło, że Szpak mnie od razu wziął – mówił Mikołaj Przybylski. Młodzi podopieczni Studia My Voice chcieli też wiedzieć, czy Michał Szpak jest fajny. – Bardzo, jest też śmieszny i pięknie pachnie – odpowiadał wokalista.
Nie ukrywa też, że nie chciał wygrać programu, tylko właśnie zająć drugie miejsce. – Jest idealnie – dodał. A jakie ma plany na przyszłość? – Robimy muzę! – stwierdził. Powiedział też, że program dał mu pewność siebie, mógł też bardziej wyćwiczyć swój głos.