Burmistrz Kleczewa zaproponował mieszkańcom zarobek! Jak wskazuje, nie będą to „miliony monet”, ale można sobie dorobić koszeniem trawników na terenie całej gminy. Opublikował też listę miejsc, które miałyby być porządkowane.
– Wpadłem na pewien pomysł i chciałbym go wcielić w życie – poinformował burmistrz. Wskazując, że urząd wydaje pieniądze na koszenie trawników na terenie całej gminy. – Wysłanie jednak człowieka z kosiarką z Kleczewa na drugi koniec gminy np. do Trębów Starych, żeby wykosił obszar 4 metrów kwadratowych obok przystanku powoduje znaczne koszty (w stosunku do zakresu pracy) – wyjaśnia w mediach społecznościowych Mariusz Musiałowski.
I tu padła propozycja. – Każdy z nas
przecież i tak kosi trawę na swojej posesji. Jeżeli zechciałby wypchnąć
kosiarkę również za płot i skosić kawałek gminnej trawy – będzie miał za to
zapłacone. Jemu to zajmie mniej niż minutę, a nam zejdzie kłopot z głowy i duże
obciążenie logistyczne. Sęk teraz w tym, żeby się „dogadać” i ustalić taką
kwotę, za którą komuś będzie chciało się wypchnąć kosiarkę ze 2 albo 3 razy w
roku poza bramę – informuje burmistrz Kleczewa.
Nie będą to „miliony monet”, ale
wynagrodzenie na pewno wielokrotnie przekroczy koszty paliwa czy prądu (nawet
po podwyżkach), jak dodaje burmistrz. Publikuje też wykaz wszystkich obszarów,
które w tej chwili trzeba wykaszać. Niektóre mają 4 metry kwadratowe, inne
nawet kilkaset metrów kwadratowych. – Bardzo proszę, aby osoby zainteresowane
podjęciem współpracy zadzwoniły pod numer 63 2700 901 i wskazały obszar, który
są gotowe wziąć pod swoją opiekę oraz kwotę, jaka ich za to interesuje –
wyjaśnia Mariusz Musiałowski. Zainteresowanym pracownik urzędu wskaże
precyzyjne mapki, a po ustaleniu i ujednoliceniu ostatecznych kwot, rozpocznie się
współpraca. – Głosów krytycznych o tym pomyśle słyszę tyle samo co pozytywnych,
więc dopóki się nie przekonam, nie będę wiedział, czy to zadziała, czy nie. A
co Wy o nim sądzicie? – zapytał burmistrz.