W styczniu radni Goliny zdecydowali, że sprzedadzą mieszkańcowi bez przetargu kawałek ziemi, żeby mógł poszerzyć swoją posesję. I choć od podjęcia decyzji minęło 9 miesięcy, jak twierdzi radny Janusz Mirek, mieszkańca dotąd nie poinformowano, że może grunt odkupić.
Janusz Mirek pytał kilkanaście dni temu, dlaczego mieszkaniec, któremu sprzedano ziemię przylegającą do posesji w styczniu, dotąd nic o tym nie wie? – Dla mnie to jest dziwne, bo ja się z tym panem widziałem i zapytałem, co słychać w tej sprawie. Odpowiedział, że od momentu, kiedy złożył podanie, nikt do niego się nie zwrócił i on nie wie, że może to wykupić – mówił podczas posiedzenia komisji Janusz Mirek. O wyjaśnienia poproszono pracownicę wydziału gospodarki nieruchomościami. Co się działo od stycznia? – Jest podpisany akt notarialny na zbycie nieruchomości przy ulicy Partyzantów na poszerzenie przyległej nieruchomości. Była uchwała o sprzedaży bezprzetargowej. Zgodnie z ustawą po wywieszeniu na tablicy ogłoszeń (wykaz wisiał do 23 lipca) został podpisany akt. Wartość zgodnie z operatem szacunkowym była 9.560 złotych plus podatek vat – tłumaczyła urzędniczka. – Ten pan na pewno wie, że u mnie te sprawy się załatwia, bo był u mnie pierwszy raz. Kilkakrotnie na podany numer telefonu dzwoniłam, pism pod tym adresem się nie odbiera, nie mam kontaktu z tą osobą, żeby ją wezwać do podpisania protokołu. Ja oczekuję, żeby ten pan odebrał mi pocztę. Nasz pracownik nie może zastać go w domu do południa. Nawet już się raz poświęcił i po godzinie 16.00 był u niego. Też go nie zastał. Oczekuję, że zwrotka z poczty mi przyjdzie, że ten pan to pismo odebrał.
Na sali padło stwierdzenie, że jak komuś zależy, to powinien się sam zgłosić. – Opinia jest taka, że u nas w gminie ciężko jest cokolwiek załatwić. Ktoś ma chodzić do urzędu, ile razy? – odpowiedziała na to radna Elżbieta Cieślak.