Poszukiwany od kilku dni, 13-letni Amers wrócił do stęsknionych właścicieli. Jak informowaliśmy wczoraj, pies uciekł podczas spaceru. Później został odnaleziony i… oddany obcej osobie. Nie wiadomo co działo się z nim dalej, dziś rano ktoś znalazł go leżącego na polu, pies był ranny.
Jak już pisaliśmy wczoraj, Amers zaginął w minioną niedzielę wieczorem, w okolicy Puszczy Bieniszewskiej. Niestety poszukiwania nie przyniosły efektu, ale zadziałał internet. Okazało się, że ktoś zamieścił post o odnalezieniu czworonoga podobnego do 13-letniego uciekiniera. Kobieta informowała w nim jednak, że pies został wyrzucony z samochodu. Zamieściła nawet zdjęcie auta. – Skontaktowałam się telefonicznie z tą panią, która przekazała mi, że rzeczywiście znalazła naszego psa, ale nie widziała momentu wyrzucania go z samochodu, tylko tak pomyślała i napisała, ponieważ pies biegł za tym samochodem. Ten samochód ze zdjęcia, nie jest nasz i według mnie nie ma on żadnego związku z psem – mówiła właścicielka zaginionego czworonoga. I choć Amers miał na szyi obrożę i adres właścicieli, kobieta, która znalazła psa… oddała go obcemu mężczyźnie. Jak relacjonowała właścicielce, przy wjeździe do klasztoru w Bieniszewie, pojawił się mężczyzna, któremu po przedstawieniu swojej błędnej relacji, oddała czworonoga. Miał to być około 40-latek, jak mówił o sobie - rozwiedziony, który mieszka z psami i dlatego postanowił, że go przygarnie. Co dalej działo się z psem – nie wiadomo. Dziś rano, ktoś znalazł Amersa na jednym z pól w gminie Kazimierz Biskupi. Tym razem, jak to powinno być zrobione w niedzielę, mężczyzna który natrafił na ranne zwierzę, zadzwonił do właścicieli odczytując numer telefonu z zawieszki przy obroży. Amers trafił pod opiekę lekarza weterynarii. Jest osłabiony, ma rany po pogryzieniu przez inne zwierzęta. Najważniejsze jednak, że jest już ze swoimi właścicielami i będzie wracał do zdrowia we własnym domu.