Prace na ul. Kleczewskiej trwają w najlepsze. Zniknęły rury od wielu lat „zdobiące” pobocze, gdzieniegdzie widać już zarys nowej trasy. W całym tym remontowym bałaganie pozostała jednak kapliczka, a właściwie krzyż. Tkwi niezmiennie, choć okolica jest już nie do poznania.
W styczniu tego roku podpisano umowę z wykonawcą, który niedługo później wszedł na plac budowy. Remont ul. Kleczewskiej w Koninie to jedna z największych inwestycji drogowych w mieście, prace pochłoną ponad 57 milionów złotych. Mają zakończyć się w październiku przyszłego roku. Już teraz widać jednak radykalne zmiany - zniknęły rury ciepłownicze, w kilku miejscach widać już zarys nowej trasy, ekipy cały czas uwijają się wzdłuż trasy do Posady. Niezmiennie jednak, zaraz obok przystanku autobusowego, stoi stary, metalowy, ozdobiony krzyż. Co się z nim stanie, gdy wykonawca w końcu będzie musiał go usunąć?
Jak zapewnia wiceprezydent Paweł Adamów, już na etapie projektowania miasto zawarło porozumienie z proboszczem parafii św. Maksymiliana Kolbe, księdzem Wojciechem Kochańskim. – Uzgodniono, że wykonawca w trakcie realizacji inwestycji, przeniesie krzyż w miejsce wskazane przez proboszcza. Firma jest w stałym kontakcie z księdzem w tym zakresie i prawdopodobnie, w którymś momencie krzyż zostanie przeniesiony – wyjaśnia. Jak dodaje zapoznał się odrobinę z historią i okazuje się, że krzyż został postawiony w tym miejscu z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości i jest bardzo ważny dla wiernych z miejscowej parafii, stąd też zabezpieczono jego przyszłość już na etapie tworzenie dokumentacji przebudowy.