O wypadku autokaru w
Chorwacji rozmawialiśmy dzisiaj z księdzem Arturem Niemirą, kanclerzem Kurii
Włocławskiej, który przewodniczył mszy świętej w kościele św. Maksymiliana
Kolbego w Koninie poprzedzającej 32. Konińską Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę.
Jak opowiada ks. kanclerz, wczoraj rozmawiał dwa razy z ks. Rafałem z parafii św. Wojciecha w Koninie, który jest jednym z poszkodowanych w tym wypadku. Ten duchowny był opiekunem konińskiej kilkunastoosobowej grupy, która brała udział w pielgrzymce do Medjugorie. – Przez księdza Rafała, niestety, została dwukrotnie potwierdzona informacja o tym, że z tej grupy dwie koninianki zmarły – opowiada ks. kanclerz. – Ks. Rafał widział na własne oczy, kiedy służby stwierdzały zgon i zabierały ciała z miejsca wypadku.
Ks. Rafał sam trafił do szpitala. Z czasem pojawiały się u niego kolejne obrażenia. – Potrzebna był interwencja medyczna, ale na pewno nie zalicza się do tych pielgrzymów, których stan określa się jako ciężki – mówi ks. Artur Niemira. Opiekun konińskiej grupy opowiedział też ks. kanclerzowi o samym przebiegu wypadku, bo nie spał. Odmawiał wtedy różaniec. – Dokładnie widział, co się działo – mówi ks. Artur Niemira. – W pewnym momencie widział, że autokar zaczyna zjeżdżać z drogi i się przewracać. Pomimo że cały teren przy autostradzie wygląda na trawiasty, akurat w tym miejscu, jak on to określił, był rów melioracyjny z betonowymi zabezpieczeniami. Autokar uderzył w to z impetem, co spowodowało jeszcze bardziej tragiczne skutki tego wydarzenia. Ks. Rafał powiedział też, że w jego ocenie, być może było to zaśnięcie, zasłabnięcie kierowcy.
Ks. Rafał podał też informację, że autokar jechał już cztery godziny i chcieli mieć postój. – Kierowcy jakby domagali się tego, żeby jeszcze dalej przejechać, żeby nie zatrzymywać się, za moment, za pół godziny będzie postój. Niestety, wiemy co się wydarzyło – relacjonuje ks. kanclerz przebieg rozmowy z ks. Rafałem.