To już kolejny raz jak konińskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami organizuje akcje w centrum miasta. Chcą tym samym zwrócić uwagę na cierpienie psów uwiązanych przy budach na łańcuchach. – Patrząc na to, co dzieje się na wsiach, myślę, że takie akcje przynoszą efekt. Wiele pomogło to, że jeździmy z policja i sprawdzamy warunki. Większość przypadków jeśli chodzi o łańcuchy wynika niestety z niewiedzy. My ich uświadamiamy. Coraz częściej sytuacja się zmienia, a nam buzie się cieszą, gdy widzimy jak półtorametrowy łańcuch zmienia się w kojec – mówi Daria Balcer z konińskiego TOZ.
Niestety w wielu przypadkach ujawnienia łamania prawa, inspektorzy nadal odbijają się od ściany w prokuraturze. Akcje jak dzisiejsza mają otworzyć ludziom oczy. – Rok w rok coraz więcej osób uświadamia sobie, że robimy to po coś, że łańcuchy to dla psów męczarnia. Są tacy, którzy nas popierają, są i ci, którzy chcieliby wdeptać nas w ziemię i mówią, że lepiej pomagalibyśmy ludziom. Tego nie unikniemy – przyznaje Daria Balcer. – Są jednak ludzie o dobrych sercach i co roku jest ich coraz więcej – dodaje.
Zarówno rok temu, jak i teraz, konińskie Towarzystwo Opieki and Zwierzętami wspierają młodzi ludzie z Topoli Królewskiej. Przejechali 80 kilometrów, by zaangażować się akcję w Koninie. Dziś spacerują z psami, zbierają pieniądze do puszek, rozdają ulotki.