– W przedostatniej kolejce pokonaliście bezpośredniego
rywala w lidze Olimpię Koło i zapewniliście sobie awans do IV ligi. Jakie
uczucia towarzyszyły Panu i drużynie?
– Na pewno radość. Czekaliśmy na ten mecz od pewnego czasu i
było widać, że w drużynie panowała bardzo fajna atmosfera. Chłopaki byli mocno
zmotywowani i to już na odprawie było widać, że zespół jest mentalnie
przygotowany do tego starcia. Nie ukrywam, że pomogło to, że Olimpia straciła
punkty wcześniej i dzięki temu stworzyła się dla nas szansa, żeby grać na
własnych warunkach, z przewagą jednego punktu nad rywalem. Zrealizowaliśmy plan
w stu procentach i wydaje mi się, że zasłużenie wygraliśmy ten mecz i zajęliśmy
pierwsze miejsce w grupie. Cieszy nas to, bo po tamtym spotkaniu zeszło z nas
ciśnienie i presja, które na nas ciążyły.
– Na chwilę też straciliście pozycję lidera i rywalizacja
o pierwsze miejsce trwała praktycznie do samego końca. Jak Pan motywował
zawodników do walki o każdy punkt? Czy oni w ogóle potrzebowali dodatkowej
motywacji?
– Tak naprawdę ten zespół tylko trochę się zmienił przed sezonem,
a trzon doświadczonych zawodników pozostał, więc chodziło głównie o to, żeby zachować
spokój, żeby być pewnym tego, że nawet gdy zdarzy się jakieś potknięcie, żeby
być cały czas pewnym tego, że my ten awans wypracujemy. Jeśli chodzi o
motywowanie chłopaków, to każdy trener musi to robić. Bez motywacji nie ma sukcesu.
Nasz cel był tylko jeden, czyli awans z pierwszego miejsca. Wiadomo, że były
momenty szczególnie w środkowej części tej rundy, gdzie dopadły nas bardzo
poważne problemy kadrowe, wynikające głównie z kontuzji i problemów zdrowotnych,
ponieważ walczyliśmy z wirusem, który zaatakował drużynę przed najważniejszymi meczami.
Były momenty takie, że zmagaliśmy się z różnymi przeciwnościami losu, ale wyszliśmy
z tego zwycięsko. Charakter drużyny pokazał, że zasługiwaliśmy na awans i z
tego się cieszymy.
– W tym sezonie ligowym nie przegraliście żadnego meczu.
Z czego wynika tak dobra gra?
– Wydaje mi się, że w tym zespole panuje bardzo dobra
atmosfera i czujemy się takim liderem. Nawet wtedy, gdy nam nie szło, przepychaliśmy
mecze. Uważam, że to jest umiejętność i charakterystyka danego zespołu. Nie
ukrywam, że mentalnie naprawdę sprostaliśmy zadaniu, bo fajnie się atakuje z
pozycji takiego challengera jak Olimpia czy Meblorz, ale my byliśmy głównym faworytem
tych rozgrywek, a wcale nie jest łatwo w tej roli występować. Dla mnie najbardziej kluczowym meczem w tym sezonie było starcie z Meblorzem Swarzędz
na wyjeździe, gdzie do przerwy prowadziliśmy 2:0, zdominowaliśmy przeciwnika, natomiast
pojechaliśmy tam z juniorami. To był właśnie ten moment, gdzie kadra wyglądała
najmniej korzystnie przez choroby i kontuzje. W drugiej połowie trener rywali dokonał
dosyć szybko czterech zmian, czyli tak naprawdę wymienił jedną trzecią zespołu
i było to widać, bo strzelili trzy bramki. My się jednak podnieśliśmy i Łukasz
Pietrzak strzelił gola w dziewięćdziesiątej piątej minucie. Mieliśmy jednak
wcześniej kilka sytuacji do zdobycia bramki, także to nie tak, że my ten mecz
zremisowaliśmy jednym stałym fragmentem gry. Ta bramka strzelona na 3:3 smakowała
jak zwycięstwo, bo w tym momencie skończyłaby się nasza passa. Nie chodzi o
samą matematykę i sytuację w tabeli, ale o to, że my cały czas utrzymaliśmy status
drużyny niepokonanej i dla mnie to było kluczowe. Myślę, że to był taki przełomowy
moment. Wtedy wiedziałem, że już nikt nas nie jest w stanie pokonać, że nikt
nie jest w stanie nas powstrzymać.
– Strzeliliście też dużo bramek i straciliście najmniej w
grupie.
– Powiem tak, strzeliliśmy za mało i straciliśmy za dużo. I
to nie tylko moje zdanie, ale również zespołu. Zaczęliśmy sezon genialnie od
sześciu meczów bez straty bramki. To była taka seria, która pokazała, że
jesteśmy zespołem, który ma żelazną defensywę, bo mamy chłopaków z olbrzymim
doświadczeniem z tyłu. Uważam, że w niektórych meczach mieliśmy dużo sytuacji i
mamy do siebie najwięcej pretensji o te spotkania.
– Wygraliście też strefowy Puchar Polski, pokonując w
finale Polanina Strzałkowo. Odpadliście natomiast w wojewódzkim Pucharze Polski
już w pierwszej rundzie. Jak Pan ocenia ten sezon?
– Tym, co nie powinno się wydarzyć, był mecz z Kanią w Gostyniu,
ale ciężko nie być zadowolonym z sezonu, gdzie zdobywa się strefowy Puchar
Polski. Wiadomo, że Górnik Konin tak naprawdę w obowiązku powinien mieć wygrywać
te puchary, ale wiemy, że drużyny ustawiają na Górnika, bo wygrać z Górnikiem to
jest największy splendor. Nawet jeśli później przegra się trzy mecze w lidze,
to nic wielkiego się nie dzieje, bo pokonało się Górnika. Chcieliśmy skończyć
rozgrywki ligowe bez porażki i uważam ten sezon za bardzo dobry, mimo że były pewne
problemy w trakcie tej rundy. Rzadko zdarza się, że drużyna jest w stanie w
całym sezonie nie przegrać żadnego meczu.
– Jakie macie plany i cele na przyszły sezon w IV lidze?
– Jeśli chodzi o bardziej szczegółowe cele, to musimy
wiedzieć, jaką kadrą będziemy dysponować. Prowadzone są rozmowy zarówno w
kierunku pozyskania nowych zawodników, jak i zatrzymania tych, którzy są
obecnie, chociaż tutaj żadnych większych odejść z klubu nie ma. Chcemy pozyskać
kilku doświadczonych zawodników, którzy wzmocnią rywalizację w kadrze i te rozmowy
już się toczą. Po ostatnim gwizdku w meczu z Olimpią Koło praktycznie od
poniedziałku zacząłem już działać pod kątem budowy zespołu na nowy sezon, ale
jeszcze ze spokojem. Wszystko jest uzależnione od tego, gdzie poszczególne drużyny
będą w przyszłym sezonie grać. Próbujemy to wszystko budować. Nie chciałbym
jednak mówić o nazwiskach.
– Czy po pozyskaniu wzmocnień, o których Pan mówi, Górnik
będzie w stanie walczyć o mistrzostwo IV ligi i awans do III?
– Tak jak powiedziałem, gdy obejmowałem w lipcu zespół
Górnika w piątej lidze, ten zespół nie może grać na szóstym szczeblu rozrywkowym
i celem był tylko i wyłącznie awans. Natomiast w przypadku rozgrywek czwartej
ligi już takich deklaracji nie złożę, że gramy o awans i naszym celem jest
awans do trzeciej ligi. Na to wpływają różne czynniki. Wiadomo, że czwarta liga
to już jest całkowicie inny poziom. Chcemy grać o jak najwyższe cele i chcemy być
w górnej połowie tabeli. O co będziemy grać w przyszłym sezonie? W tym temacie
będę mądrzejszy w połowie lipca, kiedy będę wiedział, jakim zespołem dysponuję,
bo kadra musi ulec wzmocnieniu i nad tym będziemy na pewno pracować.
– Co Górnik wniesie do IV ligi?
– Górnik może by przede wszystkim wnieść koloryt. W
rozmowach z trenerami, sztabami, zawsze wszyscy mówili o tym, że jak pojawiają się
kibice, zorganizowana grupa dopingująca, jest to wartość dodana dla danej ligi.
W piątej lidze wszystkie zespoły, które gościły Górnika, przecierały oczy, jak
można fajnie prowadzić doping. Byliśmy naprawdę zadowoleni z tego, że zawsze
mieliśmy wsparcie dwunastego zawodnika i to na pewno może dać Górnik, bo ci
kibice nie są na poziomie czwartej ligi, oni są zdecydowanie wyżej. Na pewno jest
to olbrzymia wartość dodana. Wydaje mi się też, że wnieść możemy poziom
sportowy, bo w większości meczów w tym sezonie nasz poziom gry przerastał zawodników
czy zespoły piątoligowe, które z reguły ustawione były nisko tylko po to, żeby
przeszkadzać. W czwartej lidze będzie trochę lepiej, bo ten poziom będzie bardziej
wyrównany i zespoły będą grały z nami w otwartą grę, a niekiedy to my będziemy
się bronić. Natomiast w piątej lidze do momentu strzelenia pierwszej bramki,
czasami były męczarnie. Im szybciej otworzyliśmy mecz i mieliśmy grę na
własnych warunkach, tym wyglądało to swobodnie i luźniej Były takie mecze, momenty,
gdzie przeciwnicy, którzy grali nisko, sprawiali nam problem. Podsumowując, Górnik
na pewno wniesie dużo do czwartej ligi, jestem tego pewny.
– Czy Dawid Dębowski będzie dalej trenerem Górnika w
przyszłym sezonie?
– To nie jest pytanie do mnie, natomiast nie wyobrażam
sobie, żebym nie był.