Przebudowa placu Wolności ruszyła dużo później niż planowano. Długo trwało przygotowanie samej koncepcji dotyczącej wyglądu rynku po zmianach. Podstawowym założeniem było zlikwidowanie „wyspy ciepła”, ale już gorzej było ustalić jak to ma wyglądać. Rozmowy urzędników, konserwatora zabytków i partnera projektu, czyli przedstawicieli Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, nie należały do łatwych. Były różne koncepcje.
Obecnie koniński rynek to duży plac budowy, a zgodnie z założeniem prace mają zakończyć się z końcem września tego roku. Czy ta data cały czas jest aktualna? – Prace trwają. Najwięcej czasu pochłaniało podłączenie wszystkich sieci pod ziemią – mówi Paweł Adamów. – Tak naprawdę te elementy dotyczące małej architektury są najprostsze, natomiast te działania realizowane pod ziemią są najbardziej pracochłonne, dlatego może być takie wrażenie, że na placu Wolności niewiele się dzieje. Przy tej inwestycji problemem jest kwestia sieci. Po wykonaniu odkrywek okazało się, że przebiegają one całkiem inaczej i nie da się przeprowadzić sieci w taki sposób, jak je zaprojektowano. Trzeba było to zmienić.
Wiceprezydent wskazuje, że położone pod ziemią sieci to nie tylko problem tej inwestycji. Z tego samego powodu opóźnia się remont ulicy Jana Pawła II, kłopotem były też, gdy powstawał dworzec PKP w Koninie i galeria Dekada.