Chcieliśmy wiedzieć, kiedy Piotr Korytkowski rozpocznie oficjalnie kampanię. – Mówi się, że zaczyna się ona pierwszego dnia po zakończeniu wyborów i rzeczywiście tak to traktuję – odpowiada. – Realizuję swój program wyborczy, ale także bardzo ważna jest realizacja strategii rozwoju miasta. To co robimy, opieramy w dużej części właśnie o nią, a także o tzw. dokument roboczy, jakim jest nowa ścieżka rozwoju. Tam są zaplanowane najważniejsze zadania dla miasta, które muszą zostać zrealizowane, abyśmy mogli obronić się przed różnymi sytuacjami związanymi z depopulacją, kryzysem społecznym, gospodarczym, także i finansowym. Niestety, trudną sytuacją w regionie będzie to, gdy przestanie działać elektrownia, skończy się wydobycie węgla brunatnego. Musimy się przed tym obronić. Realizacja tego programu jest receptą na to, aby nie doszło do zapaści gospodarczej.
Wybory już za 2 miesiące
Pierwsza tura wyborów samorządowych odbędzie się już 7 kwietnia, a więc to zaledwie za 2 miesiące. Kampania będzie więc bardzo krótka. Czy prezydent spodziewa się, że przebiegnie ona pod hasłem… huzia na Piotra Korytkowskiego? – W poprzedniej kadencji było to dosłownie „huzia na Józia”, natomiast nie rozważam takich sytuacji, po prostu robię swoje. Dalej jestem prezydentem Konina, oczywiście dojdzie teraz element intensywnej pracy związanej z wyborami, żeby pokazać to co zrobiliśmy i co planujemy. Tak, aby mieszkańcy mogli to przyjąć, odczytać i podjąć właściwą decyzję przy urnie wyborczej – mówi Piotr Korytkowski. Chcieliśmy się też dowiedzieć, czy szykuje jakąś „bombę”, która miałaby przekonać mieszkańców. – Nie wiem, czy jest konieczne dawanie jakiejś „bomby”, która porozkłada na łopatki wszystkich i powiedzą: „tak to jest jedyny kandydat, na którego można głosować”. Tak nie jest. Będziemy pewnie konkurowali, spierali się z kandydatami na prezydenta i pokazywali przeróżne rzeczy. Myślę, że zostanę pozytywnie oceniony i liczę na kolejną kadencję – dodaje Piotr Korytkowski.