W związku z ptasią grypą Powiatowy Lekarz Weterynarii nałożył na hodujących ptaki w gospodarstwach domowych pewne wymogi. Do najważniejszych należą: zakaz sprzedaży czy innego sposobu zbycia wszelkiego ptactwa i drobiu, pojenia ptaków wodą, do której może mieć dostęp dzikie ptactwo, zakaz wnoszenia na teren gospodarstwa, gdzie hodowane jest ptactwo, martwych dzikich ptaków lub tusz ptaków łownych, nietrzymanie hodowanych ptaków czy drobiu w pomieszczeniach zamkniętych, uniemożliwiających ich kontakt z ptactwem z innych hodowli i z dzikim ptactwem, nieutrzymywanie drobiu w sposób wykluczający jego dostęp do zbiorników wodnych, do których dostęp ma także ptactwo dzikie.
Od początku marca wraz z lekarzami, także policjanci sprawdzają jak rolnicy stosują się do zasad. – Kury cały czas muszą być zamknięte, na zewnątrz nie może być wystawione pożywienie i woda, bo grypa pojawiła się w okolicy Kramska i jest bardzo blisko – mówił Dariusz Hamela, komendant komisariatu w Sompolnie, podczas minionej sesji w Wierzbinku. Tamtejsi rolnicy zarzucili go bowiem pytaniami, bo jak mówią, gdy kury nie mogą biegać, mniej jajek niosą.
– Rolnicy ponoszą straty. Nie mają przecież jak na fermach przygotowanych budynków, gdzie jest oświetlenie, wentylacja… Nie wiadomo jak długo to jeszcze potrwa i co mają teraz robić – twierdzi radny Jan Sadowski.
Niestety zakazy obowiązują o odwołania. Gospodarze, którzy ich nie przestrzegają mogą zapłacić mandat do 250 złotych, ale także grzywnę nałożoną przez Inspektora Sanitarnego, która może wynieść nawet 800 złotych.