Prośbę mieszkańców przekazała radnym sołtys Zielonki podczas sesji. – U nas właściwie nie ma świetlicy, bo choć budynek stoi, to jest nieczynny. Nawet teraz prądu nie mamy, bo coś się uszkodziło. Z wodą to jest tak, że jak się odkręci kran, to wszystkimi możliwymi dziurami leci – mówiła Grażyna Łachecka, sołtys Zielonki. – Wszędzie się działeczki kupuje, a my mamy swoją. To jest nasza własność. Nie mamy jednak żadnego placu zabaw, nic dla dzieci. A dzieci u nas jest teraz sporo. Chciałyśmy nawet z sąsiadkami przyjechać z prośbą do wójta, bo – niestety – jesteśmy osamotnieni. Tyle czasu prosimy o cokolwiek związanego z tą świetlicą i nie ma nic. Zero odzewu.
Radny Bogdan Kaczalski podkreślał, że wniosek w tej sprawie już składał. – Odpowiedziano mi, że komisja pojedzie tam i oceni stan. Bez przesady, żeby była woda czy prąd w budynku, to nie trzeba komisji. Trzeba to po prostu naprawić. Co roku słyszę, że coś tam nie gra. Nie mogę tego zrozumieć. Były tam kiedyś może i jakieś niesnaski. Prosiłem, żeby przeprowadzić inwentaryzację majątku. Nie dostałem odpowiedzi, czy to było zrobione, czy nie. Pani sołtys też nie wie na czym stoi. Majątek jest, może nieduży, ale wszystko musi mieć ręce i nogi – stwierdził.
Paweł Szczepankiewicz, wójt Wierzbinka, przyznał, że w Zielonce była świetlica, ale przez mieszkańców zaniedbana. – Rzeczywiście wymaga remontu. Zleciłem wycenę. Zobaczymy, jaki będzie koszt. Będziemy chcieli ją wyremontować. Nie ma u nas funduszu sołeckiego, ale i tak sołectwo nie byłoby w stanie samo wyremontować świetlicy. W tej chwili trudno mi powiedzieć, jaki to będzie koszt. Wycenę przygotuje Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Wierzbinku. To mała świetlica, więc nie sądzę, żeby to była jakaś horrendalna kwota. Chciałbym, żeby to jeszcze w tym roku zostało wyremontowane. Zawsze proszę, żeby mieszkańcy dbali o takie obiekty, bo nie jesteśmy w stanie, jako gmina, wszystkiego utrzymać – wyjaśniał.