– Mam takie wrażenie, że na siłę zaczynamy nadawać nazwy każdemu skrawkowi przestrzeni w mieście – mówi Piotr Korytkowski, prezydent Konina, którego zapytaliśmy, czy jest szansa, że w naszym mieście powstanie skwer czy ulica upamiętniająca ofiary Wołynia.
Przypomnijmy, że taka publiczna prośba do władz miasta padła podczas uroczystości 11 lipca pod tablicą przy kościele św. Maksymiliana Kolbego upamiętniającą ofiary ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944. Radna Krystyna Leśniewska stwierdziła, że Edward Kloc (czyli inicjator i fundator tablicy przy kościele św. Maksymiliana Kolbego) bardzo prosi w tym dniu i ona również, by może na drugi rok, kiedy będzie 80. rocznica tej wielkiej tragedii, został ustanowiony w mieście jakiś skwer, jakaś mała ulica, kawałek naszego miasta dla ofiar WołyniaCzy jest na to szansa? Jak na tę prośbę zapatruje się
prezydent Piotr Korytkowski? Przyznaje, że wszelkie kompetencje związane z
nadawaniem nazw ulicom, skwerom czy parkom ma Rada Miasta Konina i komisja
praworządności. – Jeśli będzie taka inicjatywa, oczywiście radni poprą bądź nie
projekt uchwały. My upamiętniamy wszelkie ważne dla Polaków wydarzenia i
rocznice. Musimy jednak do tego podejść racjonalnie, bo mam takie wrażenie, że
na siłę zaczynamy nadawać nazwy każdemu skrawkowi przestrzeni w mieście – mówi
Piotr Korytkowski. – Pozostawiam więc tę kwestię bez komentarza. Biorąc również
pod uwagę obecną sytuację związaną z wojną w Ukrainie i pomocą jej obywatelom
niesioną przez Polaków, zrobiliśmy bardzo dużo w odkręcaniu nie najlepszych
stosunków z Ukrainą.