20 czerwca mieszkańcy miasta i gminy Tuliszków pójdą do referendalnych
urn. Zdecydują, czy burmistrz Krzysztof Roman pozostanie na stanowisku do końca
kadencji. Żeby referendum było ważne, głos musi oddać nie mniej niż 2867 osób.
Piątkowa (14 maja) sesja Rady Miejskiej w Tuliszkowie stała się przedwyborczą
areną z udziałem jednej tylko strony konfliktu, z racji nieobecności włodarza.
-Nie jestem przypięty do stołka niczym, no bo chyba nie tą
pensją – przed tygodniem burmistrz
Krzysztof Roman po raz pierwszy skomentował w rozmowie z nami inicjatywę
odwołania go ze stanowiska. -20 czerwca ludzie udadzą się do urn i zdecydują w
jaki sposób będzie to wyglądało dalej. Nie jestem przywiązany do stołka.
Zdecydują, żebym odszedł, to odejdę. Przecież ja nie mam żadnej motywacji: ani
tu nie zarabiam, ani nie mam łatwo - mówił Roman, „obdarzony” przez opozycyjną
radę najniższą z możliwych pensji na
stanowisku burmistrza.
W ubiegły piątek, nie przychodząc na sesję burmistrz Roman
oddał pole politycznym przeciwnikom, których centrum, jak pokazał przebieg
obrad, znajduje się w Szkole Podstawowej w Tuliszkowie. Pod nieobecność
włodarza głos zabrała w końcu dyrektor
tej placówki Mirosława Puszcz-Majda. Dotąd nie zajmowała ona stanowiska publicznie, ani nie
pojawiała podczas sesji, by dementować zarzuty
formułowane przez burmistrza a dotyczące zarządzania przez nią placówką. Tym
razem bez ograniczeń czasowych, ponieważ program sesji nie zawierał istotnych
punktów, mogła odnieść się do wielu z nich, jak choćby spraw związanych z zatrudnieniem informatyka czy remontu segmentu żywieniowego.
Procedura odwołująca burmistrza przed końcem kadencji rozpoczęła
się 4 marca, kiedy to pełnomocniczka inicjatywy referendalnej Kamila Grzesiak,
powiadomiła komisarza wyborczego w Koninie o zamiarze przeprowadzenia
referendum. Miesiąc później – 7 kwietnia, na biurko Komisarza Wyborczego w
Koninie I, wpłynął wniosek potwierdzony wymaganą liczbą podpisów. Po weryfikacji
podpisów, komisarz wydał postanowienie o przeprowadzeniu referendum, które
ukazało się 5 maja w Dzienniku Urzędowym Województwa Wielkopolskiego. Mieszkańcy
do urn wyborczych pójdą 20 czerwca, czyli tak jak planowali inicjatorzy
referendum – jeszcze przed wakacjami. Żeby referendum było skuteczne udział w
nim musi wziąć 3/5 głosujących w ostatnich wyborach na burmistrza. W tym
przypadku liczba kart ważnych oddanych w wyborach z 2018 roku wyniosła 4778, z
czego wynika, że w referendalną niedzielę do urn musi pójść nie mniej niż 2867
osób.
W tle referendum znajduje się społeczność Szkoły Podstawowej w Tuliszkowie i to nie tylko dlatego, że pełnomocniczką grupy referendalnej jest przewodnicząca tamtejszej rady rodziców, a w jej składzie znajdują się rodzice uczniów. Przygotowania do referendum odbywają się w cieniu procedury konkursowej na stanowiska dyrektorów szkół, także tuliszkowskiej podstawówki. Zanim do tego dojdzie, burmistrz Roman podjął próbę odwołania dyrektor placówki, składając do kuratora oświaty wniosek o opinię w tej sprawie. Wato tu przypomnieć, że obecna dyrektor szkoły była w ostatnich wyborach samorządowych kontrkandydatką włodarza. Nie jest to pierwszy konflikt wokół stanowiska dyrektora tuliszkowskiej podstawówki, już w 2016 roku obsada tego stanowiska stała u podstaw nieskutecznego referendum o odwołanie poprzedniego burmistrza Tuliszkowa - Grzegorza Ciesielskiego.
Mieszkańcy gminy i miasta Tuliszków w tej kadencji samorządu też już szli do referendalnych urn. W 2019 roku zwolennicy burmistrza podjęli nieudaną próbę odwołania całego składu rady miejskiej. ik