W gminie Krzymów policzą wszystkie latarnie. Inwentaryzacja jest konieczna, bo właściwie na każdym posiedzeniu radni zgłaszają jakąś awarię urządzeń, które w żaden sposób nie są oznaczone. – Jak mówimy, gdzie lampa nie świeci, to podajemy najczęściej nazwiska najbliżej mieszkających osób, a jest tak dlatego, że one po prostu nie mają numerów – mówili radni podczas sesji Rady Gminy Krzymów.
Kłopoty z oświetleniem ulicznym w gminie Krzymów to – jak mówią radni – codzienność. Podobno na remont trzech urządzeń czekają już rok. – Zgłoszenia były w listopadzie ubiegłego roku na trzy lampy. I one cały czas nie świecą. Czy były naprawione i jeśli tak to kiedy, bo tego nie zauważyłem? Czy firma wzięła za to pieniądze? – zastanawiał się Henryk Jackowski. – Zostawiłem numer telefonu, mówiłem tyle razy, że jak przyjadą naprawiać, żeby zadzwonili, to przyjdę, zobaczę. Do dzisiaj nie ma odzewu.
Radny Leszek Staszak natomiast przy naprawie lampy był. – Zostałem nawet poinformowany o naprawie. Przyjechali, obejrzeli, popukali młotkiem, powiedzieli, że to nie ich lampa i pojechali – mówił.
Podczas sesji mówiono o tym, że osoby naprawiające latarnie mają problem z ich odnalezieniem, bo nie są odpowiednio opisane. A radni zgłaszając awarię najczęściej podają nazwiska najbliżej mieszkających osób. Czy można to zmienić? Podobno już jakiś czas temu proponowano przeprowadzenie inwentaryzacji, bo w sąsiednich gminach już to robiono. – Można zapytać o ofertę. Najpierw musiałby być papier, a dopiero później oznaczenie na lampach. Pomysł inwentaryzacji był już dużo wcześniej – wyjaśniał Jacek Popielarz, kierownik referatu.
Czy i kiedy lampy zostaną zinwentaryzowane na razie nie wiadomo.