Mimo obaw i oporów zarówno ze strony pacjentów, jak i personelu pracującego w oddziale chorób nerek, doszło do zapowiadanego przez dyrekcję konińskiego szpitala połączenia nefrologii z odcinkiem diagnostyczno-internistycznym. – Nowy oddział pracuje prawidłowo – zapewnia Maria Wróbel, naczelna pielęgniarka w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Koninie.
Burza wywołana pogłoskami o połączeniu nefrologii z interną wybuchła na początku lata. Pacjenci obawiali się, że nie będzie dla nich miejsca, a personel, że nie zdoła pogodzić dodatkowych obowiązków, co stworzy poważne zagrożenie dla chorych, szczególne tych nefrologicznych.
Dyrekcja tłumaczyła, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa, a zgodę na połączenie wydał zarówno NFZ, jak i marszałek. Nowe rozwiązanie miało przede wszystkim na celu rozwiązanie problemów kadrowych, z którym borykała się interna (długotrwały brak ordynatora).
Po tym, jak burza ucichła okazało się, że plany dyrekcji zostały zrealizowane, i to już ponad miesiąc temu. – Od 1 sierpnia oddział chorób nerek funkcjonuje w towarzystwie diagnostyczno-internistycznego – potwierdza Maria Wróbel. – Nefrologia ma 16 łóżek, natomiast diagnostyczno-internistyczny – 12. Mimo zmniejszonej liczby łóżek na obu odcinkach nie ma żadnego problemu, żeby zabezpieczać pacjentów. Personel radzi sobie bardzo dobrze. Jest zarówno kadra pielęgniarska, zgodnie z normami, jak i lekarska. Nikt nie odszedł i nie został zwolniony. Jeśli doszło do przesunięć, to wewnętrznie. Nie dokonaliśmy żadnych ruchów, które budziłyby niepokój. Kierownikiem połączonych oddziałów jest internista Piotr Gray.
Czy połączenie oddziałów będzie trwałym rozwiązaniem, czy – jak przed wprowadzeniem zmian deklarowała dyrekcja – to tymczasowe rozwiązanie. – Na razie mówimy o 3 miesiącach – wyjaśnia Maria Wróbel. – W tej chwili czekamy na powrót ordynatora interny, a co będzie dalej, zobaczymy.
Łóżka po nefrologii, która dotychczas znajdowała się na II piętrze zajęli pacjenci kardiologiczni. – Jest tam 10 łóżek, na których pacjenci oczekują na zabiegi – wyjaśnia Maria Wróbel, dodając, że zauważalną tendencją wzrostową, również wśród mieszkańców Konina i powiatu są choroby serca. – To jest wręcz społeczna tragedia – dodaje.