Do wyborów parlamentarnych coraz mniej czasu, widać to na ulicach, bo zalewa nas fala plakatów i bilbordów ze zdjęciami kandydatów. Jak się okazuje niektóre zawisły bez uzgodnienia, choćby ten Leszka Galemby na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej „Zatorze". – Będziemy je zdejmować i obciążać komitety opłatami – zapewnia prezes Maciej Ostrowski.
Plakaty, te większe i mniejsze, widać już na każdym kroku, na płotach, w witrynach sklepów, tablicach informacyjnych, przy drogach. Aby je jednak umieścić w przestrzeni publicznej trzeba mieć zgodę właściciela. Okazuje się, że wielu kandydatów zawarło umowy ze Spółdzielnią Mieszkaniową „Zatorze" i powiesiło na ich tablicach czy płotach swoje banery, wnosząc za to stosowną opłatę. Jednak nie wszyscy. Informacja zachęcająca do głosowania na jednego z najbogatszych posłów w naszym sejmie, Leszka Galembę, który ponownie chce zasiać w ławach, zawisła na płocie bez stosownych uzgodnień. Jak zapowiada Maciej Ostrowski, prezes SM Zatorze, takie plakaty będą zdejmowanie, a zgodnie ze statutem, komitet partii, która bezprawnie je umieści zostanie obciążony czterokrotnością opłaty.
Pytamy więc Leszka Galembę, dlaczego nie zawarł ze spółdzielnią stosownej umowy? – Chyba ktoś się pomylił, ja sam nie wieszam banerów, mam do tego ekipę. Tłumaczyłem, gdzie mają je powiesić. To nieświadomy błąd. Jeśli trzeba to uzgodnimy i zapłacimy, albo zdejmiemy. Nie wieszam, tam gdzie nie ma zgody, zawsze pytamy – zapewnia. Jednocześnie dodaje, że postawił konstrukcję ze swoim wizerunkiem na Zatorzu, niedaleko biurowca spółdzielni, ale na własnym terenie, obok sklepu mięsnego.