Gdyby wierzyć temu, co zadeklarował na piśmie prezydent Konina, obecnie na ulicy Grójeckiej trwałyby intensywne prace, a może zmierzałyby ku końcowi. Mieszkańcy czują się rozczarowani, bo – jak mówią – przed ostatnimi wyborami samorządowymi Józef Nowicki obiecywał im budowę drogi, a teraz ta obietnica nie jest realizowana. – Mamy już dosyć, bo tu jest bardzo niebezpiecznie. Strach dzieci same posłać na przystanek, bo nie ma chodników, a ulica jest bardzo wąska. Dwa samochody mają problem, żeby się minąć – mówią. Prezydent Konina zapewnia, że zobowiązań wobec mieszkańców Grójeckiej dopełnił. – Natomiast czegoś, co dzisiaj przerasta możliwości budżetu miasta nie mogę ignorować i nie mogę mówić, że zaczniemy jutro czy pojutrze. Niestety, musimy to rozłożyć w czasie – stwierdza Józef Nowicki.
2,5-kilometra drogi
Mieszkańcy ulicy Grójeckiej na nową ulicę czekają już kilkanaście lat. I doczekać się nie mogą. Coraz bardziej tracą cierpliwość, bo droga jest niebezpieczna. To spory odcinek, bo ma około 2,5 kilometra. Nie ma tu chodników, więc trzeba spacerować nierównym poboczem, brakuje ścieżek dla rowerów, przystanki autobusowe też pozostawiają wiele do życzenia. – Z dzieckiem nie można się na spacer wybrać, bo człowiek cały czas drży, czy jakiś samochód nie nadjedzie. Z autobusu człowiek wysiada prosto w dziury. Jak pada, to wchodzi w kałużę – mówi jedna z mieszkanek. Jest jedną z osób, które spotykają się z nami, żeby opowiedzieć o obietnicach, jakie składano im przed wyborami. – Teraz jakoś wszyscy o nich zapomnieli. Czujemy się oszukani – stwierdzają. W 2013 roku skierowali pismo (z kilkudziesięcioma podpisami), by przypomnieć urzędnikom, że czekają na remont.