Niedawno pisaliśmy w Przeglądzie Konińskim o pasażerach uwięzionych na peronie nr 2 konińskiego dworca. Mieli to nieszczęście, że dojechali do miasta akurat, gdy szalała tu nawałnica. Tunel błyskawicznie wypełnił się wodą, a jak się okazuje, z nowego peronu nie prowadzi żadna droga ewakuacyjna. Kilkanaście osób, w tym także seniorzy i rodziny z dziećmi, musiało pokonać torowisko, by wydostać się z pułapki. Niestety PKP dość lakonicznie odniosła się do tematu. Rzecznik nie wyjaśnił ani słowem, dlaczego z oddanego do użytku dworca, nie ma alternatywnej drogi niż ta przez tunel. A do spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, inwestora budowy, koninianie mają coraz więcej zastrzeżeń. Jeden z przedsiębiorców prowadzący swój zakład tuż przy dworcu, obserwuje prowadzone tam prace. – Dziwię się, że tak poważne firmy nie dbają o porządek, a dyrekcja naszego dworca ignoruje panujący tam bałagan. Ogrodzenia są powywracane, uszkodzone znaki drogowe. Nikt z wykonawców nie sprząta rozsypanej ziemi, żwiru. Ogólnie panuje tam zasada „róbta co chceta” – mówi koninianin.
Może jednak na porządki przyjdzie czas dopiero, gdy prace zostaną skończone. A to może niestety potrwać, biorąc pod uwagę, choćby tempo montowania zadaszenia nad peronem nr 2. Oddano go do użytku w lipcu, do dziś podpory daszku stoją puste.