Mija miesiąc od zdemontowania czterech wiat przystankowych w centrum Konina, a nowych jak nie było, tak nie ma. Mieszkańcy na autobusy czekają więc pod chmurką. – Jestem wkurzona, choć cisną mi się na usta jeszcze gorsze słowa – mówi koninianka, która z jednego z tych przystanków jeździ do pracy.
W połowie kwietnia zostały zdemontowane 4 wiaty przystankowe – trzy przy Alejach 1 Maja i jedna przy Przemysłowej (obok dawnego Hortexu). Do końca tamtego miesiąca miały pojawić się nowe, a miasto przeznaczyło na nie 75 tysięcy złotych.
Jest 19 maja, a wiat ciągle nie ma. Mieszkańcy mokną, gdy pada deszcz, bo nie ma gdzie się schować, nie ma też na czym usiąść czekając na autobus. – Cisną mi się naprawdę brzydkie słowa na usta – mówi mieszkanka Konina. – Ile można czekać na nowe przystanki? Wszystko jest rozgrzebane, kostka porozrzucana, w chodniku są dziury. Gdy pada deszcz, mokniemy.
– Taka jest po prostu sytuacja na rynku – mówi nam Sebastian Łukaszewski, wiceprezydent Konina. Ale nie dziwi się irytacji pasażerów. Sam byłby zdenerwowany, gdyby musiał czekać na autobus pod parasolką. Firma, która wiaty ma dostarczyć, deklaruje urzędnikom, że usługę wykona i potem tego nie robi. – Firmy wygrywają konkursy i z góry wiedzą, że nie są w stanie tego wykonać w tym terminie, ale nam o tym nie mówią – wyjaśnia wiceprezydent. – Kary umowne wliczają sobie w cenę usługi. A dzisiaj na rynku liczba firm produkujących przystanki jest ograniczona. One wiedzą, że będzie opóźnienie.
Szkoda, że nie wiedzą tego urzędnicy, którzy zgodzili się na zdemontowanie starych wiat, które spokojnie jeszcze mogły służyć mieszkańcom. A tak skazani są teraz na czekanie pod gołym niebem. I ciągle nie wiadomo, kiedy ta sytuacja się zmieni, bo żadne daty nie padają.