Radni podczas
wspólnego posiedzenia komisji finansów i infrastruktury powiedzieli „tak”
zawieszeniu opłaty deszczowej od 1 lipca 2022 roku do 30 czerwca 2023 roku. To
efekt wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (skargę złożyła Konińska Spółdzielnia Mieszkaniowa) stwierdzającego nieważność uchwał
w tej sprawie. Miasto zamierza teraz złożyć skargę kasacyjną do NSA. Radny
Jakub Eltman stwierdził, że może nie warto narażać się na koszty procesowe i te
związane z wynajęciem prawnika z jednej z najlepszych kancelarii w Polsce, po to,
żeby za wszelką cenę coś udowodnić. – Może nie warto iść na noże? – mówił radny.
Z kolei radny Bartosz Małaczek wskazał na przedział czasowy zawieszenia pobierania opłaty deszczowej. – Jeżeli uważamy, że rozstrzygnięcie Naczelnego Sądu Administracyjnego będzie w tym terminie, to jesteśmy ogromnymi optymistami. Wydaje mi się, że nie ma na to zbyt dużych szans – mówił. Ale wskazał też, że miasto nie będzie pobierało opłat, natomiast pozostają przepisy zobowiązujące Zarząd Dróg Miejskich do zawierania umów na określonych warunkach i z konkretnymi stawkami opłat, które i tak nie będą pobierane. – Czy te czynności nie będą zbędne? – mówił Bartosz Małaczek.
Na pytania radnych odpowiadał wiceprezydent Paweł Adamów. Nawiązał do wypowiedzi Jakuba Eltmana, który chciał wiedzieć, czy nie będzie lepiej poczekać na rozstrzygnięcia postępowań w sprawie opłaty deszczowej dwóch innych miast. – Tam nie ma jeszcze ostatniej decyzji, jeśli chodzi o skargę kasacyjną, dlatego stwierdziliśmy, że się odwołamy – mówił Paweł Adamów. Jak wyjaśniał, gdyby wyroki okazały się korzystne dla tych miast, a Konin by się nie odwołał, byłoby to działanie na niekorzyść finansów publicznych. – Wyczerpmy tę procedurę do końca, nie wiedząc do tej pory tak naprawdę, w którą stronę pójdą te wyroki. Konin jest dopiero trzecim samorządem będącym w takim trybie procedowania – dodał Paweł Adamów.Odpowiadał także radnemu Małaczkowi w sprawie dalszego podpisywania umów. – Będziemy to kontynuować, chcąc być też uczciwi w stosunku do tych podmiotów i osób, z którymi te umowy już podpisaliśmy, zakładając, że rozstrzygnięcie Naczelnego Sądu Administracyjnego będzie dla nas pozytywne – mówił Paweł Adamów. Jak podał, w pierwszym kwartale tego roku łączna kwota wyniosła 300 tysięcy złotych. – Uznajemy ją za pobraną legalnie, i jest ona niezbędna nam, żeby tę infrastrukturę deszczową w Koninie rozbudowywać – dodał. Radny Jarosław Sidor powiedział, że wyroki WSA mówią zupełnie co innego, jeśli chodzi o tę legalność pobierania opłaty deszczowej. – Jeśli miasto się odwoła do NSA, to wtedy zobaczymy, czy będzie można powiedzieć, że zgodnie z prawem! – dodał.
Okazuje się jednak, że nawet gdyby wyrok NSA był niekorzystny dla miasta, urzędnicy mają pomysł jak dalej procedować kwestie opłaty deszczowej i wykorzystać te podpisane umowy między ZDM a mieszkańcami i podmiotami gospodarczymi. – Samo rozstrzygnięcie negatywne NSA nie zamyka nam jeszcze drogi do pobierania opłaty deszczowej w innej formule i nie za pośrednictwem uchwały rady miasta tylko tak, jak to robi dzisiaj większość miast. Natomiast nie chciałbym teraz o tym mówić, bo jeszcze decyzje w tym zakresie z naszej strony nie zapadły. Dyskusja się ostatecznie nie zakończyła – stwierdził Paweł Adamów. Zapowiedział, że zostanie to skonsultowane z radnymi.
– W przypadku wprowadzenia tej nowej formuły proszę o to, czego zabrakło ostatnio, czyli konsultacji z przedsiębiorcami. Doskonale wiemy, w jakiej atmosferze ta uchwała była wprowadzana – mówił Jakub Eltman.
Tadeusz Wojdyński, przewodniczący rady miasta nawiązał do uzasadnienia wyroków WSA w sprawie konińskiej deszczówki. – Jest to bardzo obszerny materiał – mówił. – To uzasadnienie merytorycznie jest trudne do podważenia. Nie dopatrzyłem się tam uchybień. Nie liczę, żeby wyrok sądu kasacyjnego był korzystny. Zresztą sprawy w nich trwają długo. To nie będą miesiące, może się przeciągnąć nawet na dwa lata, bo tych spraw jest bardzo dużo do rozpatrzenia. Nie łudźmy się, że w najbliższym czasie nastąpi rozstrzygnięcie.
Zdaniem przewodniczącego rady miasta jest jednak sens odwołania się od wyroku WSA do NSA. – Nie możemy wyrokować, że droga prawna jest zamknięta, jest możliwość odwołania i trzeba z tego skorzystać, żeby mieć stuprocentową pewność a nie gdybać – dodał Tadeusz Wojdyński.