W tegorocznym budżecie Konina na listopad i grudzień trzeba znaleźć na oświatę najprawdopodobniej jeszcze dodatkowo nawet około 13 milionów złotych. A łącznie będzie to około 17 milionów, bo podczas ostatniej sesji rady miasta dołożono już ponad 4 miliony. – Nie jesteśmy odosobnieni, jeśli chodzi o brak funduszy na funkcjonowanie oświaty. Ostatnie lata pokazują, że samorządy muszą coraz więcej do niej dokładać i to jest niepokojące – mówi Witold Nowak, zastępca prezydenta Konina.
Na razie udało się poszukać 4 miliony złotych (głównie to środki na wynagrodzenia pracowników oświaty). Ale to nie koniec potrzeb, bo brakuje jeszcze 12-13 milionów. – Właściwie każdego miesiąca musimy robić takie spotkanie kryzysowe ze skarbnikiem skąd wziąć pieniądze, skąd je przesunąć. Są też dochody, które wpływają na bieżąco i patrzymy, czy one wystarczają – mówi wiceprezydent Nowak.
Gdzie miasto będzie szukało brakujących pieniędzy na oświatę? Pewnie w budżecie Konina, ale to wiąże się z niewykonaniem niektórych inwestycji. – To nie jest jednak tak, że przerwiemy jakąś inwestycję i przeniesiemy pieniądze do oświaty. Są zadania, które z różnych przyczyn nie są zrealizowane – dodaje Witold Nowak. – Ostatecznym rozwiązaniem jest wzięcie jakiegoś kredytu.
Miasto czeka także na informację z Ministerstwa Edukacji Narodowej, czy jest szansa na otrzymanie dodatkowych pieniędzy. Stosowne wnioski zostały złożone. – Czekamy na jakiekolwiek informacje. Być może nie ma ich z tego powodu, że były wybory i następują zmiany. Długo też czekaliśmy, jak będzie wyglądała wstępna kwota subwencji oświatowej na przyszły rok. W końcu przyszła i możemy projektować budżet – wyjaśniał radnym Witold Nowak. – Mówię to też otwarcie – konieczne będą oszczędności w oświacie. Dalej i tak dużo samorządy, nie tylko konin, nie mogą dokładać do systemu oświaty. Mam nadzieję, że to nie odbije się na jej jakości. Sytuacja jest bardzo trudna i przykro mi jest z tego powodu. Ale to nie jest wina samorządu, że nie otrzymuje tyle środków, ile powinien.