Ze skutkiem natychmiastowym ze szpitala w Turku zwolniony został lekarz anestezjolog, który mając trzy promile zamierzał znieczulić pacjenta do operacji. Na szczęście personel zorientował się, że jest pijany. Jak zapewnia dyrektor Krzysztof Sobczak, dzięki natychmiastowej interwencji pracowników nie doszło do narażenia życia chorego.
W piątek 15 lutego, po godzinie 20.00 na blok operacyjny turkowskiego szpitala trafił pacjent z chirurgii. Wezwano tam też anestezjologa, który chwilę wcześniej rozpoczął nocny dyżur. W czasie, gdy lekarz szykował się do zabiegu, współpracownicy zauważyli, że dziwnie się zachowuje. Gdy zaczęli z nim rozmawiać byli pewni, że jest pijany. O tym fakcie powiadomiony został natychmiast ordynator oddziału anestezjologii oraz dyrektor szpitala. Obowiązki pijanego przejął inny anestezjolog i on podał narkozę pacjentowi. Nietrzeźwemu doktorowi pobrano krew. Miał 3,02 promila alkoholu. Zbadano również mocz na obecność środków psychoaktywnych. Wynik był negatywny. - Lekarz dobrowolnie poddał się badaniom, więc nie było konieczności wzywania policjantów. Za próbę podjęcia obowiązków służbowych po alkoholu stracił kontrakt - wyjaśnia dyrektor szpitala Krzysztof Sobczak.