– Ludzka czaszka nie ma szans w zderzeniu z
twardym gruntem! – podkreślają lekarze rodzinni Porozumienia Pracodawców
Ochrony Zdrowia apelując o bezpieczną jazdę na rowerze. – A jak bezpieczną, to
koniecznie w dobrze dopasowanym kasku, w ochraniaczach na łokciach i kolanach.
Taki komplet może uchronić przed utratą zdrowia, a nawet życia – zaznacza
Bożena Janicka, prezes PPOZ.
Wprawdzie Prawo o ruchu drogowym
nic nie mówi o obowiązku jazdy w kasku, czy zakładaniu ochraniaczy na łokcie i
kolana, jednak – zgodnie z zawartymi tam przepisami – każdy uczestnik ruchu
drogowego musi zachować szczególną ostrożność, nie narażając siebie i innych na
niebezpieczeństwo.
– Niestety, z przerażeniem
obserwujemy rowerzystów, i to także tych najmłodszych, zaledwie kilkuletnich,
bez jakiejkolwiek ochrony. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że maluchom
towarzyszą ich rodzice, również bez kasku! Trudno zrozumieć tak lekkomyślne
podejście, tym bardziej, że to oni są odpowiedzialni za bezpieczeństwo swoich
dzieci – komentuje Bożena Janicka.
Lekarze
PPOZ przypominają, że upadek z roweru może mieć dramatyczne, nieodwracalne
konsekwencje.
- W momencie utraty równowagi,
rowerzysta najczęściej spada w przód, „przelatując” przez kierownicę. Uderzenie
głową w twardy grunt może skończyć się pęknięciem kości czaszki oraz krwotokiem
do ośrodkowego układu nerwowego. Niefortunny upadek bez ochraniaczy na
łokciach, czy kolanach grozi natomiast poważnym uszkodzeniem stawów. W tym
miejscu apelujemy do dorosłych, a w szczególności do rodziców: nie ryzykujcie
zdrowiem i życiem waszych dzieci. Zaopatrzcie je w dobrze dopasowany kask (nie
po starszym bracie) i ochraniacze na łokcie oraz kolana. Przydadzą się również
rękawiczki, które uchronią przed otarciami. Korzystajmy z przyjemności, jaką
jest jazda na rowerze z głową! I to koniecznie z głową w… kasku! – apeluje
Bożena Janicka.
ach