Miłosz Motyka był pytany przez Monikę Olejnik między innymi o notatkę Ministerstwa Spraw Zagranicznych do Karola Nawrockiego przed jego wizytą w Stanach Zjednoczonych. Rząd wskazywał w dokumencie na kilka spraw wymagających szczególnej ostrożności, w tym – jak można było przeczytać – „wskazane jest wstrzymanie się z deklarowaniem poparcia dla podmiotu amerykańskiego jako wykonawcy elektrowni jądrowej w drugiej lokalizacji, gdyż stanowiłoby to ingerowanie w procedurę konkursową”.
Jak wyjaśniał w „Kropce nad i” minister energii, należy pamiętać, że jest to postępowanie, które ma służyć Polsce, przede wszystkim obywatelom pod kątem ceny. – Postępowanie konkurencyjne, gdzie mamy wysłane zapytania do różnych państw, są to Stany Zjednoczone, Korea Południowa, jest to Francja i Kanada, tutaj czekamy na określenie się ze strony naszych partnerów. Jednoznaczna taka deklaracja byłaby też osłabieniem naszej pozycji negocjacyjnej – mówił Miłosz Motyka. Zapowiedział też, że niebawem rozpoczną się konkretne prace terenowe dotyczące budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. – 2027 rok to złożenie pozwolenia na budowę, 2028 wylanie już betonu pod budowę reaktora tak, aby w połowie lat 30. można było tę elektrownię wprowadzać do polskiego systemu elektroenergetycznego – mówił Miłosz Motyka.
A kto będzie budował kolejną elektrownię jądrową? O to też był zapytany minister energii. – Jeżeli chodzi o kolejną elektrownię, potencjalnie drugą, to ta sprawa jest otwarta, jeżeli chodzi o lokalizację. Są dwie preferowane – jest to Bełchatów i jest to Konin. Jeżeli chodzi także o wybór technologii, my chcemy postawić na postępowanie konkurencyjne, bo ono będzie gwarantowało niższą cenę potencjalnie. Jesteśmy tutaj otwarci na rozmowy z naszymi partnerami. Jak powiedziałem – z Kanadyjczykami, Francuzami, Koreańczykami z południa czy Amerykanami – mówił Miłosz Motyka w TVN24.