Podczas sesji została przedstawiona radnym informacja z działalności Nadleśnictwa Koło w ubiegłym roku. Jeden z wątków dotyczył odpadów, jakie trafiają do lasów. I są to naprawdę ilości, które szokują. – W tamtym roku zebraliśmy 149 metrów sześciennych porzuconych odpadów, co odpowiada pojemności 1.242 przydomowych kubłów. – To jest zatrważająca ilość i – niestety – przy drogach publicznych znajdujemy opony, czy to mniejsze, czy większe. W połowie ubiegłego roku było to ponad 5 ton – mówił Nikodem Strybel, specjalista służby leśnej ds. zagospodarowania lasu, podczas sesji Rady Miejskiej Koła.
Radny Michał Perzyński stwierdził, że lasy są miejscem, gdzie nieodpowiedzialni mieszkańcy wyrzucają śmieci. W związku z tym chciał wiedzieć, czy dzięki montowanym fotopułapkom patrolom udało się złapać i ukarać sprawców dewastacji czy podrzucania śmieci? Jak stwierdził Nikodem Strybel, ciężko jest ich ustalić, bo najczęściej są to miejsca, gdzie jest mały ruch. – Nie zawsze tam też wisi nasza fotopułapka. Nie mamy stałego monitoringu – mówił specjalista służby leśnej ds. zagospodarowania lasu.
Mimo działań straży leśnej i policji nie jest też łatwo ustalić sprawców, którzy wyrzucają odpady? Niejednokrotnie też samochody nie mają tablic rejestracyjnych i jest problem. – Widzimy na przykład dużego białego vana, których jest pełno, a nie ma tablic, więc ciężko jest go zlokalizować – dodał Nikodem Strybel. A często jeszcze do takich sytuacji dochodzi nocą, więc jest jeszcze trudniej wykryć sprawców.