Trwające od kilku dni upały dają się we znaki ludziom, zwierzętom, ale i przyrodzie. Chcąc zachować zieloną trawę w przydomowych ogrodach mieszkańcy podlewają na potęgę. Zużycie wody wzrasta więc dramatycznie, do tego stopnia, że w wielu miejscach jej brakuje. – Jeśli nie ma wody w kranach i ludzie nie mogą się nawet napić, to podlewanie działek jest najmniej ważną potrzebą – twierdzi mieszkaniec Kazimierza biskupiego.
Jak informuje mieszkaniec Kazimierza Biskupiego, w minionym tygodniu wody brakowało wieczorami. Mężczyzna narzeka, że wyłączano ją bez ostrzeżenia, nie podstawiano też beczkowozów. – Jeśli nie ma wody w kranach i ludzie nie mogą się nawet napić, to podlewanie działek jest najmniej ważną potrzebą. Rozumiem, że każdy chce mieć ładną, zieloną trawę, ale człowiek jest ważniejszy, żeby umyć dziecko, czy napić się. Gdybym wiedział, że wody nie będzie, to bym przynajmniej napełnił miski – mówi.
Wójt Grzegorz Maciejewski wyjaśnia, że w miniony wtorek problem w wodą na osiedlu Południe, wyniknął właśnie z ogromnego poboru. – PGKiM podjął decyzję, by wyłączyć ją na jakiś czas, aby napełniły się zbiorniki w hydroforni – mówi. Nie trwało to długo. Aby sytuacja się nie powtarzała włodarz wystosował ogłoszenie o ograniczeniu podlewania ogródków, ogrodów, napełniania basenów, czy też mycia samochodów w godzinach, kiedy jest największe zapotrzebowanie. – Spółka, która ma uprawnienia kontrolne, będzie odpowiadała na sygnały mieszkańców i sprawdzała czy zarządzenie jest przestrzegane – dodaje Grzegorz Maciejewski.
.