W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar 05.03- 30.06.25

Sompolno

Przez telefon przyznał, że zabił matkę, po czym oświadczył, że to nie on dzwonił!

2024-10-02 14:02:49
Przez telefon przyznał, że zabił matkę, po czym oświadczył, że to nie on dzwonił!

Z aktu oskarżenia wynika, że zabił swoją matkę w bestialski sposób, zadając jej kilka ciosów młotkiem w głowę. Podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się dziś w Sądzie Okręgowym w Koninie nie przyznał się do winy, podobnie jak podczas wcześniejszych przesłuchań. Co więcej – zaprzeczył, jakoby kilka lat po zbrodni zadzwonił na policję, informując, że to właśnie on jest zabójcą! – Nie telefonowałem, nie wiem, kto to zrobił z mojego telefonu – oświadczył.

Historia zabójstwa 74-letniej kobiety sięga ośmiu lat wstecz. Dramat rozegrał się w nocy z 28 na 29 lutego 2016 roku w Kole. Policjantów zaalarmował jeden z członków rodziny samotnie zamieszkującej w domku przy ulicy 3 Maja 74-letniej kobiety. Wchodząc do środka przez niezamknięte drzwi (co wydało mu się podejrzane, bo starsza pani była bardzo ostrożna i miała zwyczaj zamykania drzwi na klucz) zauważył, że wnętrze zostało splądrowane.

Dziś 51-letni mężczyzna ponownie opowiedział, o tym co zastał w domu swojej cioci. – Często ją odwiedzaliśmy – mówił. – Przeważnie w sobotę, czy niedzielę, a czasem też w tygodniu. Pomagaliśmy jej w zakupach, woziliśmy na cmentarz. 28 lutego 2016 roku około godziny 15.00 również przyjechaliśmy na kawę i ciasto. W domu cioci był też jej syn Krzysztof. Posiedzieliśmy, porozmawialiśmy i około 16.30 wróciliśmy do domu. Krzysztof został. Następnego dnia żona powiedziała, że nie może skontaktować się z ciocią, co było dziwne, bo zawsze odbierała, albo oddzwaniała. Wtedy żona poprosiła mnie, żebym sprawdził co się dzieje. Pojechałem do niej. Wchodząc z przedsionka do przedpokoju, po lewej stronie kątem oka zobaczyłem, że w pokoju, w którym pali się światło, szafki w segmencie są pootwierane. Momentalnie zrobiłem w tył zwrot i zadzwoniłem na 112. Przyjechali policjanci i znaleźli ciocię leżącą w piwnicy. Była martwa.
Wyniki sekcji zwłok, które dzisiaj ponownie w akcie oskarżenia odczytał prokurator, wykazały liczne obrażenia czaszkowo-mózgowe „w postaci rany tłuczonej w okolicy ciemieniowej lewej, czołowo-skroniowo-jarzmowej lewej, wieloodłamowe złamanie kości sklepienia czaszki po stronie lewej i kości twarzo-czaszki po stronie lewej oraz złamania kości klinowej po stronie prawej i lewej, krwawienia podpajęczynówkowego i krwawienia do zatoki klinowej” będące bezpośrednią przyczyną jej zgonu. Sprawca – jak wykazało śledztwo – użył twardego tępokrawędzistego narzędzia. Ustalono, że był to młotek.

Tuż po tragedii, mimo intensywnych działań śledczych i licznych czynności dowodowych, nie udało ustalić sprawcy zbrodni, dlatego też śledztwo umorzono.

Przełom w sprawie nastąpił w połowie maja ubiegłego roku. Do jednej z komend powiatowych policji zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako syn pokrzywdzonej i przyznał, że dokonał jej zabójstwa. W rozmowie opisał przebieg zdarzenia, a także narzędzie którego użył. Analiza logowań telefonu wykazała, iż rzeczywiście numer, z którego dzwonił należał do 58-letniego syna kobiety. Mężczyzna został zatrzymany. Oględziny jego aparatu telefonicznego, a także przeprowadzone badanie fonoskopijne umożliwiły przedstawienie mu zarzutu zbrodni zabójstwa.
– Oskarżony odpowiadał sporządzonemu profilowi psychologicznemu sprawcy przestępstwa. Stwierdzone cechy psychologiczne i ustalone fakty pozwoliły na przyjęcie, że najprawdopodobniej kierował się motywem ekonomicznym. Z zebranych dowodów wynika, że pokrzywdzona miała zamiar sporządzić testament, w którym oprócz syna miała także ująć swojego wnuka. Do spisania ostatniej woli kobiety jednak nie doszło, a oskarżony po uzyskaniu takiej możliwości sprzedał dom matki i zatrzymał pieniądze dla siebie – mówił w maju tego roku Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która skierowała do Sądu Okręgowego w Koninie akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi T.

Podczas dzisiejszego procesu sąd odczytał zeznania podejrzanego złożone przed prokuratorem. Mężczyzna zaprzeczał, jakoby dzwonił i przyznał się do zabójstwa. Nie wie, kto użył jego telefonu. Dziś przed sądem podtrzymał swoje zeznania i dokładnie opisał, co robił w dniu 28 lutego, a także dzień później, kiedy to odnaleziono zwłoki jego matki. Twierdzi, że feralnego dnia wieczorem opuścił dom swojej matki i pojechał do swojego mieszkania. Kobieta była cała i zdrowa, siedziała w fotelu. 58-latek twierdził, że o śmierci matki dowiedział się dopiero następnego dnia.

W całej sprawie przewijał się wątek spadku. Składający dzisiaj zeznania świadkowie (żona i matka kuzyna) twierdzili, że kobieta rzeczywiście zamierzała notarialnie przepisać swój dom na syna i wnuka – po połowie. Twierdzą, że nie mówiła o tym wcześniej synowi, choć nie wiedzą, czy poinformowała go o tym w dniu poprzedzającym zbrodnię.

Mężczyzna odpowiada z art. 148 par. 1 kk: „Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.

Termin kolejnej rozprawy zaplanowano na 9 października.

na

Przez telefon przyznał, że zabił matkę, po czym oświadczył, że to nie on dzwonił!
Przez telefon przyznał, że zabił matkę, po czym oświadczył, że to nie on dzwonił!

Śledź nas na