–
Na Świętego Marcina najważniejszy jest rogal i gęsina. Więc my to wszystko
dzisiaj mamy – mówili członkowie kół gospodyń wiejskich z terenu gminy Ślesin,
których odwiedziliśmy tuż przed 11 listopada. Z tej okazji na stole w
Marianowie stanęły przysmaki z gęsi i ona sama pieczona i nadziewana. Skąd takie
połączenie Świętego Marcina z gęsią?
Wielu
mieszkańcom Wielkopolski św. Marcin kojarzy się ze smacznymi rogalami
wypełnionymi orzechami. Dlaczego także z gęsiną? Wspominany u nas 11 listopada Święty Marcin był
synem rzymskiego legionisty, który sam także został żołnierzem. Św. Marcin miał
spotkać na swojej drodze ubogiego, prawie nagiego człowieka, któremu oddał
żołnierski płaszcz i dlatego został patronem ubogich
i żołnierzy. Inna legenda głosi, że gdy chciano nadać mu święcenia
biskupie odmówił i ukrył się przed wysłannikiem papieża. Jego kryjówkę miała zdradzić
swoim gęganiem gęś. Za wydanie św. Marcina, gęsi ponoszą karę
do dziś i stąd pochodzi zwyczaj ich pieczenia na 11 listopada. –
Na
Świętego Marcina najważniejszy jest rogal i gęsina. Połączenie tych dwóch
smakołyków zmotywowało nas, żeśmy się spotkali, pieczoną gąskę i czerninę z
gęsiny przygotowali, chociaż nie tylko. Jest tutaj jeszcze wędzoną pierś z gęsi,
stara, tradycyjna owijanka, którą robiły nasze babcie. Chcieliśmy pokazać jak
dawniej to robiły. Panie przygotowały także gołąbki pięknie zawinięte z
nadzieniem z gęsi. Mięso gęś można praktycznie do wszystkiego stosować i w
różny sposób przygotować. Wiadomo, że mięso z gęsi jest bardzo smaczne i zdrowe
– mówili uczestnicy spotkania.
Dawniej gęś nie tylko jedzono. – Smalec z gęsi kiedyś
ludzie stosowali jako maść na różne schorzenia. Wraca się do tego nawet w tej
chwili. Warunek jest taki, że smalec nie może być solony. Sadło i tłuszcz wytopione
musi być naturalnie, żeby nie zawierało żadnych dodatków. Smalec z gęsi
stosowano na różnego rodzaju rwanie w mięśniach, także na rany. A z pierza
gęsiego mamy robiły kiedyś wyprawki dla córek poduszki i kołdry – usłyszeliśmy.
Podobno gęsi bardzo przywiązują się do właściciela.
– Zdradzę jeszcze taką tajemnicę, czy wiecie państwo, kto uratował Rzym przed husytami?
Oczywiście gęsi. Straż zasnęła, a w okolicy wypasane były gęsi, które służyły wojsku
jako posiłki. Gęsi zaczęły głośno krzyczeć, bo od razu wyczuwają obcego. Są to
ptaki, które przywiązują się do tego, kto się nimi opiekuje. Sam tego
doświadczyłem. Miałem pięć gąsek. One potrafiły kilometr za mną iść, gęsiego –
mówił jeden z uczestników. – Nasz rejon ślesiński słynie z gęsiny, bo jak mówi legenda
to waśnie u nas podkuwali gęsi. Na czym to polegało? Jak gnali gęsi do Łodzi,
to rozlewali na drodze smołę, przeganiali je przez nią, później przechodziły po
piachu, żeby to wszystko się połączyło. W ten sposób one się podkuły i mogły
daleko iść. W Łodzi były sprzedawane. Bo kiedyś nie było przecież takiego
transportu ja teraz.
Czy zwykła gospodyni domowa może upiec taką gęś? –
To wszystko zależy od gospodyni. Jeśli ma chęć i trochę talentu do gotowania to
tak. Wszystkie panie, które tutaj są w domach na pewno taką upieką, albo
jeszcze lepszą – mówili panowie. Gęś, którą upiekły panie w Marianowie ważyła 6
kilogramów. – Z farszem było z 9 kilogramów, bo sporo się go zmieściło. Ta gęś
była naturalnie pasiona, ekologicznie. Dla mnie nie ma żadnej trudności, bo ja
często robię gęsi czy kaczki faszerowane. Z różnymi farszami. W tej gęsi jest
mięso, kasza, wątróbka, cebulka przesmażona i grzyby suszone – wyliczały panie.
Gęsi podobno bardzo lubią zieleninę. – I dlatego ich
mięso jest takie zdrowe. Kaczka ma mięso bardziej ciężkie. I gęś rośnie dłużej
niż kaczka. Gęś jest bardzo tania w utrzymaniu. Jak ktoś ma zagrodę i zieleń
wkoło to nie potrzebuje kosiarki, bo one wszystko wykoszą, wytną. Dbają o
czystość – opowiadali.
– Żałujemy, że nie zaprosiliśmy dzisiaj znanej celebrytki
i kucharki Magdy Gessler. Podejrzewamy, że byłaby zachwycona tą gęsią, bo
niewiele tak pięknie wygląda i smakuje jak ta nasza – śmiali się panowie.
Współpraca Marcin Szafrański