Kiosk przy ulicy Wyszyńskiego opadł na ziemię. Przypuszczamy, że stało się to po naszych interwencjach. Wprawdzie nie straszy przechodniów katastrofą, ale czy dobrze to wszystko wygląda?
Już kilka tygodni zastanawialiśmy się o co chodzi z kioskiem przy ulicy Wyszyńskiego, który stał raz na czterech, raz na… trzech nogach zbudowanych z płytek chodnikowych. Co jakiś czas ktoś (pewnie dla zabawy), rozwalał którąś z „nóg”, co sprawiało , że ciężka konstrukcja wywoływała wrażenie jakby „lewitowała w powietrzu”. Przechodnie obawiali się, że ciężki metalowy barak nagle się przewróci i kogoś przygniecie. Obawy były uzasadnione, bo obok znajduje się przystanek autobusowy, na którym pasażerowie czekają na autobus, a chodnikiem spacerują całe rodziny.
Kilka dni temu przy kiosku pojawił się mężczyzna z lewarkiem. Usunął kostki chodnikowe, a kiosk osiadł na ziemię. Wprawdzie już nie stwarza zagrożenia, jednak prowizorka pozostała. Przechodnie zwracają uwagę na pozostawiony wokół bałagan. - Czy tak już pozostanie? - zastanawiają się.
na
ostatnie zdjęcie - tak wyglądał kiosk na prowizorycznych nogach