– Trenerem SKP Słupca jest Pan od listopada zeszłego
roku. Jest Pan jednak wychowankiem
klubu i pracował Pan już w zespole wcześniej. Jak to się stało, że wrócił Pan
do roli trenera pierwszego zespołu?
– Byłem tutaj trenerem dwa razy. Pierwszy raz pracowałem sześć
lat, chwilę po tym jak skończyłem karierę zawodnika i byłem najmłodszym
trenerem w czwartej lidze w wieku 30 lat. To była moja pierwsza poważna praca,
jeżeli chodzi o zespół seniorów i to od razu na poziomie czwartoligowym. Potem
odszedłem sam, bo sześć lat to długo. Były inne kluby, byli juniorzy, był drugi
zespół, były inne drużyny w regionie, więc miałem przerwę od SKP. Po kilku
latach wróciłem i zrobiliśmy w wielkim stylu awans z piątej do
czwartej ligi. Wygraliśmy kilkanaście meczów z rzędu. Był to naprawdę fajny
sukces i w tej czwartej lidze prowadziłem zespół do listopada, kiedy to rozstałem
się z klubem w niemiłych okolicznościach ze starym zarządem. Nie życzę nikomu, żeby tak się rozstawał z zespołem, jak mnie tutaj potraktowano. Miałem przerwę,
prowadziłem jeszcze dziewczyny ze Słupczanki przez dwa lata. W końcu dostałem propozycję
powrotu, bo zmienił się cały zarząd, zmieniły się tutaj warunki po dwóch
spadkach. W październiku już były rozmowy i zacząłem pod koniec października
prowadzić niektóre treningi, ale jeszcze dwóch innych trenerów pracowało do
końca rundy jesiennej. Jestem tu trzeci raz i chyba już ostatni.
– Ubiegły sezon zakończyliście na pierwszym miejscu z 67
punktami na koncie i awansowaliście
bezpośrednio do V ligi, w której gracie obecnie. Jak podsumowałby Pan poprzednie
rozgrywki od momentu objęcia zespołu?
– Przepracowaliśmy bardzo mocno zimowy okres przygotowawczy.
Trzeba też podkreślić to, że mamy w tej chwili drugą najmłodszą drużynę w lidze
i tak samo mieliśmy w okręgówce, ponieważ ten zespół odmłodziliśmy. Paru starszych
zawodników odeszło, połowa kadry to gracze z rocznika 2007, 2008. Najstarszy
piłkarz u nas ma 29 lat, a średnia wieku w zespole to 20,5 roku. Tylko Warta
Poznań, która gra juniorami, ma młodszy zespół. To jest wielki plus. Druga
sprawa to fakt, że żaden zespół w rejonie w tej chwili nie gra tak jak my, bo w
drużynie mamy 99% wychowanków. Jeden zawodnik, Robert Zdunek, który jest z Wrześni,
gra w tej chwili u nas. Reszta to są tylko nasi wychowankowie. Nie przypuszczam,
żeby jakikolwiek zespół w regionie w tej chwili grał tak młodym zespołem jak my
i korzystał wyłącznie ze swoich wychowanków. Moim zdaniem to jest ogromny sukces
i dlatego też tę pracę podjąłem, bo idziemy w tym kierunku i pokazujemy innym
klubom, że można grać swoimi ludźmi, jeżeli są dobrze przygotowani i fajnie to
wygląda.
– Czy udało wam się dokonać jakichś wzmocnień przed
startem obecnego sezonu? Jeśli tak,
to jakich?
– Jeżeli chodzi o wzmocnienia, to wrócili tylko nasi
wychowankowie. Wcześniej po moim odejściu przy tym starym zarządzie, niestety
większość zawodników uciekła z tego klubu po spadkach i rozeszli się po innych
klubach. Teraz próbujemy też namówić jeszcze jednego, dwóch wychowanków, żeby
wrócili, ale tak, jak mówię, nie bierzemy w tej chwili żadnych obcych zawodników.
Szkolimy tutaj młodzież, w drużynie seniorów grają zawodnicy z rocznika 2007,
2008 i wracają do nas tylko i wyłącznie nasi wychowankowie. Jeżeli rozmawiamy z
kimś, to tylko na temat powrotu naszych zawodników. Żaden klub w tej chwili chyba
tak nie pracuje w regionie jak my. Możemy być z tego dumni, bo na razie wyniki
są niezłe i zobaczymy, w jakim kierunku pójdzie to dalej.
– W obecnym sezonie, po pięciu kolejkach, byliście na
pozycji lidera, mimo że kilka zespołów miało jeszcze zaległe mecze. Nie przegraliście też żadnego ligowego
spotkania*. Jak Pan ocenia okres przygotowawczy i ten dobry początek sezonu w V
lidze?
– Jesteśmy zadowoleni, że nie przegraliśmy żadnego meczu. Ja
nigdy nie lubiłem określać celów. Na początku powiedziałem zawodnikom, że trzeba
podchodzić do każdego meczu Indywidualnie i wygrywać każde kolejne spotkanie, a
jako beniaminek te cele nakreślą się na koniec rundy. Zobaczymy, jak to
wszystko będzie wyglądało. Zaczęliśmy dobrze, weszliśmy w tę ligę bardzo
fajnie, ale jest ona dużo mocniejsza niż okręgowa. Te mecze, które już
rozegraliśmy, nie były łatwe, bo w niektórych z nich każdy miał szansę na
zwycięstwo. Chwała więc zespołowi, że przegrywając trzy razy w trzech w
pierwszych meczach, gonimy wynik i wychodzimy z tego zwycięsko. Jesteśmy na
razie mistrzami gonienia wyników, ale zespół ma charakter i zobaczymy, jak to
pójdzie dalej. Fajnie się gra, jak się wszystko wygrywa, ale zobaczymy, gdy ta
noga się potknie, wtedy też poznaje się charakter zespołu. To są tacy ludzie, którzy
serce oddaliby za ten klub i to jest też inna praca pod tym względem. Oni chcą
się rozwijać i niedługo niektórzy zawodnicy będą wyciągani przez lepsze kluby.
Już pojawia się zainteresowanie, są telefony i nie wiem, jak to będzie wyglądało.
Jeżeli jednak ktoś ma się rozwijać, to odejdzie, a w jego miejsce wejdzie następny
zawodnik. Ta młodzież rośnie nam w akademii, więc tutaj na pewno ta praca z
młodzieżą jest bardzo dobra.
– Jaki jest wasz główny cel na ten sezon? Utrzymanie czy
może walka o awans do IV ligi,
patrząc na dobry start?
– Ja nigdy nie zakładam celów. Powiedziałem, że cel się
wykreuje po pierwszej rundzie i na razie skupiamy się na każdym kolejnym meczu,
a przed nami ciężkie starcia. Tu jest większość zespołów, która jest wsparta zawodnikami
z trzeciej i czwartej ligi. Nazwiska robią wrażenie. Zobaczymy, jak będziemy
wypadać na ich tle. Nie możemy się równać finansowo i organizacyjnie z takimi
klubami, które mają większe budżety czy jakichś prywatnych sponsorów, bo my nie
idziemy w tym kierunku i pracujemy zupełnie inaczej. W każdym spotkaniu,
obojętnie z kim, gramy o trzy punkty. Dla nas nie jest ważne, czy gramy z
zespołem, który jest napakowany zawodnikami z trzeciej czy czwartej ligi. Mecz
to 11 na 11 i boisko weryfikuje, czy zdobędziemy z takim zespołem punkty, czy nie. Trzeba umieć wygrywać i trzeba umieć przegrywać, ale zespół ma charakter i
zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało.
– W Pucharze Polski nie udało wam się jednak awansować do
kolejnej rundy. Przegraliście z
Orłem Grzegorzew tylko 1:2. Czego zabrakło?
– My do Pucharu Polski podchodziliśmy w ten sposób, że mając
kadrę 25 zawodników, dajemy minuty zawodnikom, którzy mniej grają. Prowadziliśmy,
byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, ale zmarnowaliśmy mnóstwo sytuacji i to
się zemściło. Trzeba oddać gospodarzom, że zdobyli dwie bramki po przerwie. My marnowaliśmy
okazje seryjnie, mogliśmy ten mecz zamknąć już wysoko do przerwy, ale to się
nie udało i przegraliśmy. Troszeczkę szkoda, bo chcieliśmy grać dalej, aby młodzież
mogła zdobywać minuty. Puchar to też jest fajna przygoda i na pewno jakiś zastrzyk
finansowy, ale odpadliśmy na własne życzenie. Koncentrujemy się już teraz wyłącznie
na lidze.
*wywiad przeprowadzany był po pięciu kolejkach V ligi. SKP w ubiegły weekend przegrał pierwsze spotkanie w tym sezonie.
Fot. skpslupca.pl