Kwestią prywatnych parkingów
swego czasu zajął się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Stwierdzono
między innymi u części podmiotów, które zarządzają parkingami, że czynności
przez nie podejmowane, stanowią nieuczciwe praktyki rynkowe. Tam chodziło o to,
że na przykład, jeżeli bilet był niewidoczny, bo spadł, to automatycznie
obciążono tą karą dodatkową za to, że się rzekomo go nie posiadało. Ja miałam
też taką sytuację, że klientka zdążyła wysiąść z samochodu podeszła do
parkomatu, po to, żeby odebrać ten bilet. W międzyczasie przyszedł pan, który
tam zajmował się administrowaniem, wystawił jej tę opłatę dodatkową i nie
chciał słyszeć, że ona nawet nie miała czasu na przejście z samochodu do
parkomatu – mówi Bernadeta Szmytka.
– Dokładnie sprawdzić, czy jest
widoczna informacja mówiąca o tym, że to jest parking prywatny. I tutaj
niestety, jeżeli chodzi o samą zasadę, to też trzeba wziąć pod uwagę jedną
rzecz. Jeżeli ktoś się decyduje na parkowanie na prywatnym gruncie, to jest
obowiązany do stosowania się do określonych zasad, czyli musi opłacić to
miejsce parkingowe, ewentualnie w niektórych przypadkach pobrać nieodpłatny
bilet. Różnie to wygląda, ale przede wszystkim nie przyjmować tej opłaty tak
wprost, tylko się odwoływać – mówi rzecznik. – Trudno mi jest to ujednolicać,
bo to naprawdę są bardzo różne sytuacje. Do mnie też niedawno pisał klient,
który na jednym z parkingów w Koninie widział informację, że jest parkomat przy
wjeździe, natomiast on nie był widoczny na zewnątrz. Pan się rozglądał, szukał i
parkomatu nie znalazł. Okazało się później, że urządzenie znajduje się przy wejściu do jednego ze sklepów,
a przy tym parkingu jest kilka takich placówek handlowych.
Do naszej redakcji także zwracali się mieszkańcy, którzy za wycieraczką w foliowym
woreczku znaleźli żądanie wniesienia opłaty dodatkowej za nieposiadanie biletu.
I nie są to małe kwoty – 190 zł, 250 zł (90 jeśli zapłaci się od razu). – Jeśli
jest wyraźnie napisane, że należy pobrać bilet parkingowy, trzeba to zrobić, mimo
że się nie wnosi opłaty – mówi Bernadeta Szmytka. – Natomiast odrębną kwestię
stanowi to, czy klient zdążył go wydrukować i podejść do samochodu, czy już się
pojawił ktoś, kto wystawił tę opłatę dodatkową. Kolejna rzecz, czy ten parking
był należycie oznakowany. Czy klient z łatwością może zlokalizować parkometr i wydrukować
bilet.
Bernadeta Szmytka zachęca klientów, by w sytuacjach niejasnych i dla nich trudnych poradzili się rzecznika konsumentów. Okazuje się, że do UOKiK dociera wiele skarg na zasady działania prywatnych parkingów. Jedna z dużych spółek, którą prześwietlał w ubiegłym roku UOKiK nie uznawała reklamacji, błędnie informowała o sposobach ich składania, straszyła klientów poniesieniem kosztów windykacyjnych i egzekucyjnych. Zgodnie z obowiązującymi przepisami reklamacja może być zgłoszona mailowo lub osobiście.W regulaminach zaś sugerowano, że kierowcy mogą jedynie wysłać list pocztą lub skorzystać z formularza na stronie internetowej.