Arkadiusz Wojtczak, przedstawiciel
rady rodziców przedszkola, przytoczył podobne argumenty przeciwko łączeniu
wspomnianych placówek, jakie pojawiły się w piśmie złożonym do miasta w imieniu
rodziców, o którym pisaliśmy kilka dni temu. – Żądamy, aby nie naruszać tego,
co dziś świetnie funkcjonuje. Skąd w ogóle pomysł zmian skoro nie przyniosą one
prawie żadnych oszczędności, a skomplikują sytuację naszym dzieciom? Prosimy o
odrzucenie projektu promowanego przez pana prezydenta. Kiedy z mediów
dowiedzieliśmy się, że są takie plany, poczuliśmy się, jakby ktoś dał nam w twarz,
ponieważ nikt z nami na ten temat nie rozmawiał. Czujemy się mieszkańcami Konina
drugiej kategorii. Zostawcie nam nasze Przedszkole nr 13 „Słoneczko” bez
żadnych zmian – mówił.
Głos w obronie placówek zabrały również
przedstawicielki związków zawodowych, które podkreśliły, że w uchwale brakuje „jakichkolwiek
argumentów przemawiających za stworzeniem zespołu szkolno-przedszkolnego”. –
Jeśli coś dobrze funkcjonuje, to po co to zmieniać? Poczekajmy na audyt i
dopiero podejmijmy decyzję w tej sprawie. Od początku byliśmy przeciwni
łączeniu placówek. Pan, panie prezydencie, mówi, że były konsultacje, ale
takich nie było – mówiły.
– Państwo w uzasadnieniu
sugerują, że nadzór pedagogiczny jest niewłaściwy, a także, że decyzja o
połączeniu usprawni działalność placówek. To znaczy, że co, że coś znów nie
funkcjonuje? Czy państwo wykazali, że w tych placówkach dzieje się źle i trzeba
to usprawnić? – dodały. Na te pytania odpowiedziała Monika Kosińska. – Nie spodziewałam
się po przedstawicielce związku zawodowego tak daleko idącej manipulacji w
odczytywaniu interpretacji do uchwały. Jestem w szoku – mówiła.
Radny Mikołaj Marcinkowski wspomniał, że 43% budżetu miasta
przeznaczane jest na oświatę. – Życzyłbym sobie, żebyśmy w mieście mieli tyle pieniędzy,
żeby nic się nie zmieniło, ale Konin się wyludnia, a liczba przedszkoli i szkół
się nie zmieniła od wielu lat. My chcemy wyprzedzić wspomniany audyt, bo po nim
może się okazać, że szkołę i przedszkole trzeba będzie zlikwidować –
podkreślał. Piotr Czerniejewski powiedział natomiast, że jest przeciwny
łączeniu placówek. – Na ten moment projekt uchwały jest skonstruowany tak, że
nie przyniesie on oszczędności, a raczej dodatkowe wydatki. Zgadzam się z
pomysłem, że taki zespół powinien powstać, ale rozumiem argumenty, że taka
zmiana powinna odbyć się po zaproszeniu grup zainteresowanych po procesie
wielomiesięcznych konsultacji, a nie, że w ciągu 1,5 miesiąca mamy już decyzję –
dodał. Zenon Chojnacki powiedział, że poprze połączenie placówek, tylko gdy ich
przedstawiciele zadeklarują, że chcą, aby taki zespół powstał.
Tomasz Andrzej Nowak zauważył „niekonsekwencję”
w działaniach miasta. – Jeśli rzeczywiście jest tu tak źle i ma być jeszcze
gorzej, to dlaczego cały czas przygotowujemy tereny pod deweloperów. W nowych
blokach będą przecież dzieci, a więc przedszkola będą potrzebne. Jeżeli ta
decyzja przejdzie, to będzie się tak działo nadal. My nie poprzemy tych zmian –
mówił. Wykonanie rzetelnego audytu poparła również Zofia Itman.
– Zanim ten projekt uchwały
trafił tutaj, zapraszałem na spotkania i z większością udało mi się spotkać, a
tam pojawiły się odmienne głosy od tego, co dzisiaj państwo mówicie. Dlaczego
chcemy połączyć te jednostki w Gosławicach? Połączenie jest zasadne, biorąc pod
uwagę sytuację demograficzną miasta. Obecnie w przedszkolu mamy już nie 45, a
tylko 37 dzieci. Polska jest najszybciej wyludniającym się krajem w Europie i
wszystkie samorządy sobie z tym nie radzą. Nie będziemy pierwszym samorządem w
Polsce, który tworzy zespoły szkolno-przedszkolne, dlatego nie zgadzam się, że
dzieci w Gosławicach będą miały gorsze szanse w stosunku do innych dzieci w
kraju. Nigdy nie ma dobrego momentu na zmiany oszczędnościowe w oświacie. Tu
dobro dzieci nie ucierpi. Nie likwidujemy przedszkola, szkoły czy schroniska. Związki
zawodowe protestują przeciwko wszystkiemu, co się dzieje w oświacie – mówił
Witold Nowak, który przytoczył likwidację gimnazjów i powrót do ośmioklasowych
szkół podstawowych, jako przykład zmian. Jeśli chodzi o sytuację kadrową
zespołu szkolno-przedszkolnego, zastępca prezydenta Konina dodał, że będzie to
decyzja przyszłego dyrektora nowej placówki.
O konkretne liczby w kwestii
oszczędności zapytał Arkadiusz Wojtczak, przedstawiciel rady rodziców
przedszkola. – Jakie to oszczędności, bo jak mi pan powie, panie prezydencie,
że będzie to 2 czy 3 miliony złotych rocznie, to może my byśmy też poparli ten
projekt, jeśli okazałoby się, że miasto zaoszczędzi przy tym połączeniu
placówek potężne pieniądze – tłumaczył. Podczas komisji padła kwota 300 tysięcy
złotych, które udałoby się zaoszczędzić w ciągu roku dzięki połączeniu
wspomnianych jednostek.
Ostatecznie radni pięcioma głosami za
pozytywnie zaopiniowali projekt uchwały w sprawie utworzenia Zespołu
Szkolno-Przedszkolnego nr 1 w Koninie. Dwa głosy były przeciw, a jeden
wstrzymujący się.