Obudził go alarm w OSP. Do remizy chciał udać się samochodem, jednak pech chciał, że zamek w samochodzie był zamarznięty. Postanowił więc pobiec do strażnicy – w samej bieliźnie. Postawa Norberta Sompolskiego z OSP Brdów (powiat kolski) pokazuje, że strażacy ochotnicy niezależnie od sytuacji są gotowi nieść pomoc potrzebującym.
Norbert związany jest ze strażą pożarną od dziesiątego roku życia. - Od zawsze mnie to kręciło – mówił. Dwa lata temu ukończył kurs podstawowy i od tego momentu może wyjeżdżać do akcji ratowniczo-gaśniczych, a tych Norbert miał już ponad 100. Jedną z ostatnich zapamięta jednak na długo.
Była sobota, około godz. 8. Norbert jeszcze spadł. Nagle otrzymał alarm – ktoś potrzebuje pomocy. Zerwał się z łóżka i pobiegł w kierunku samochodu, aby dojechać do remizy. Zamek w jego aucie był jednak zamarznięty. Norbert postanowił pobiec do remizy. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że był w samej bieliźnie, koszulce z krótkim rękawem i bez butów. Tak skąpo ubrany przebiegł około 300 metrów. - Po dotarciu do remizy przystąpiłem do wykonywania czynności, które wykonuję przy każdej akcji – powiedział. Strażacy z Brdowa tego dnia wyjechali do kolizji drogowej.
Jak wyjaśniał nam Norbert, nie była to pierwsza sytuacja, gdzie alarm przyszedł w najmniej spodziewanym momencie. - Czy odpoczywam na plaży, czy mam jakieś obowiązki domowe, czy śpię, alarm zawsze może przyjść. Wtedy zostawiam to wszystko i pędzę komuś pomóc – podkreślił. Straż pożarna jest dla Norberta wielką pasją. Stale podnosi swoje kwalifikacje biorąc udział w różnych szkoleniach. Zdradził nam, że jego marzeniem jest praca w szeregach Państwowej Straży Pożarnej. Z takim zapałem i poświęceniem te marzenia powinny stać się rzeczywistością, czego życzymy Norbertowi.