Marek
Wesołowski, Kamil Kornacki i Piotr Darnikowski, którzy na co dzień grają w
barwach konińskiego Mustanga, znaleźli się w składzie reprezentacji Polski w koszykówce
na wózkach, która wystąpiła na Mistrzostwach Europy rozgrywanych w Hiszpani. W
meczu o 5. miejsce biało-czerwoni nieznacznie przegrali z Francją 79:78 i
niestety nie pojadą na Mistrzostwa Świata.
Zespół
prowadzony przez Marcina Balcerowskiego znalazł się w wąskiej grupie 12
reprezentacji, które walczymy o mistrzostwo Starego Kontynentu. Na inaugurację
rozgrywek Polacy wygrali 69:54 ze Szwajcarami. Potem przyszła pora na Litwinów,
którzy zostali rozbici 81:41. Dobrą passę przerwali Niemcy. Polacy ulegli im
70:72. Gospodarze turnieju – Hiszpanie – również okazali się lepsi od naszej
kadry. Ostatnim grupowym rywalem byli Francuzi. Polacy wygrali 71:70 z trójkolorowymi.
Cztery najlepsze ekipy z grupy awansowały do ćwierćfinału. Tam na
biało-czerwonych czekała reprezentacja Holandii. Późniejsi triumfatorzy
rozgrywek wygrali z Polakami 62:58.
Nie był to
jednak koniec emocji, bowiem pięć najlepszych drużyn w turnieju otrzymuje prawo
gry na Mistrzostwach Świata. Przed podopiecznymi Marcina Balcerowskiego były
jeszcze dwa spotkania. Na początku ograli 60:49 Austrię. W meczu o 5. miejsce,
ponownie na tym turnieju, grali z Francuzami.
Mecz od
początku do końca był zacięty i bardzo wyrównany. Po świetnej grze na w drugiej
części pierwszej kwarty Polacy objęli prowadzenie 23:13, które kilka chwil
później powiększyli do 14 punktów. Krótko po wznowieniu gry po zmianie stron
mecz się jednak wyrównał, a żadna ze stron nie potrafiła wypracować przewagi
większej niż 4 punkty. Przez
całe spotkanie nasz zespół miał problem z zatrzymaniem Nicolasa Jouanserre′a,
który przy dobrej skuteczności 18 na 29 z gry uzyskał blisko połowę punktów
całej drużyny (37 z 79).
W ostatnich
minutach prowadzenie zmieniało się niemal przy każdym posiadaniu. Po dwóch
akcjach Krzysztofa Bandury Polacy prowadzili 62:61, ale po tym jak popełnili
dwie straty w ataku, znów przegrywali jednym punktem. Ponownie na prowadzenie
graczy znad Wisły wyprowadził Piotr Darnikowski z Mustanga Konin. W ostatniej
akcji podstawowego czasu gry faulowany był Soufyane Mehiaoui. Miał szansę
wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, ale po tym jak spudłował drugi rzut
wolny, Polacy zebrali piłkę i o wyniku spotkania decydowała dogrywka.
Lepiej, bo
od celnej akcji, rozpoczęli ją Trójkolorowi. Na niecałe pół minuty przed końcem
jednym punktem prowadzili Polacy, niestety w kolejnej akcji popełnili stratę,
dzięki czemu Francuzi otrzymali szansę na zmianę wyniku. Po zespołowej akcji
wyprowadzony na pozycję został Nicolas Jouanserre, który trafił z półdystansu.
Polacy mieli jeszcze okazję odmienić losy meczu, ale rzut Krzysztofa Bandury
nie znalazł drogi do kosza. Ostatecznie przegrali 78:79 i tym samym nie pojadą
na Mistrzostwa Świata. W finale 4 punkty zdobył Piotr Darnikowski z Mustanga
Konin. Cały turniej wygrali Holendrzy. W finale mieli zmierzyć się z obrońcami
tytułu – Wielką Brytanią – jednak u koszykarzy wykryto koronawirusa i nie mogli
stawić się na meczu.
Marek
Wesołowski bardzo dobrze ocenia występ kadry na tegorocznych mistrzostwach. – Zgadzamy
się z trenerem, który powiedział, że nigdy nie widział tak dobrze grającej
reprezentacji Polski. Ja odkąd trenuję koszykówkę na wózkach śledzę mecze
chłopaków. Zazwyczaj było tak, że przegrywaliśmy większą różnicą punktów. W tym
turnieju było inaczej. Dla każdego byliśmy trudnym rywalem. Te mistrzostwa
pokazały, że nie mamy się czego bać jako kadra. Możemy walczyć o najwyższe cele.
Był to jeden z najlepszych turniejów w naszym wykonaniu – oceniał koszykarz
Mustanga.
Dla Marka
był to debiut w tak prestiżowych rozgrywkach. – Było to widać po mojej grze.
Popełniłem kilka błędów. Mimo to, myślę że dobrze wykorzystałem swoją szansę. Z
każdą kolejną minutą coraz mniej się stresowałem. Zdobyłem też pierwsze punkty
dla reprezentacji na dużej imprezie. Było całkiem nieźle – podkreśla. – Na tak
dużej imprezie byłem pierwszy raz. Wcześniej graliśmy już na takim turnieju
towarzyskim – poinformował Marek, który barwy narodowe reprezentuje od blisko
roku.
Koszykarz powiedział
nam, że w przerwie między spotkaniami nie mieli okazji, aby pozwiedzać
Hiszpanię. – Mieliśmy treningi, tego czasu nie było za dużo. Dzień w dzień
rozgrywaliśmy mecz. Nie było takiej możliwości, aby zwiedzać. Jedynie co to
mogłem popatrzeć jak wygląda Madryt z okna autobusu. Było to dosyć czyste
miasto. Było także dużo cieplej niż u nas w kraju. Dało się to odczuć. Z
kilkoma Hiszpanami udało mi się spotkać i porozmawiać. Bardzo pozytywny naród. Kibice
dopisali, w meczu z gospodarzami była pełna hala. Na naszym meczach pojawili
się nawet Polacy, było czuć ten doping. Zainteresowanie było dosyć duże –
stwierdza Marek.