Większością 9 głosów radni Kleczewa postanowili wystąpić do ministra spraw wewnętrznych z wnioskiem o formalne dokonanie zmiany granic pomiędzy ich gminą a Kazimierzem Biskupim. Mimo wielu sprzeciwów, głównie ze strony Kazimierza, ich stanowisko jest niezmienione.
Jak argumentował podczas niedawnej sesji w Kleczewie, Ireneusz Michalak, kierownik referatu inwestycji, rozwoju, gospodarki komunalnej i ochrony środowiska, już od 2017 roku gmina pracuje nad zmianą granic z Kazimierzem Biskupim. Mimo licznych protestów, opinia większości radnych w tym temacie nie uległa zmianie. – Przez rok sprawa była procedowana. Jesteśmy na etapie, gdy występujemy do ministra spraw wewnętrznych z wnioskiem o formalne dokonanie zmiany granic – mówił Ireneusz Michalak. Rada uzasadnia to chęcią stworzenia „jednorodnego układu osadniczego i przestrzennego”. – Zmiany w układzie gospodarczym i kulturowym uwzględniają więzi społeczne oraz zapewniają zdolność do wykonywania zdań publicznych. Wśród wielu osób żyje przekonanie, że położone blisko Kleczewa obszary leśne należą do miasta i stanowią część gminy Kleczew. Obszar ma znaczenie historyczne, tereny przyległe do miasta mają też znaczenie rekreacyjne dla mieszkańców – czytamy w uzasadnieniu uchwały. Jak podkreślano, osiem osób mieszkających na spornym terenie korzysta z infrastruktury technicznej wybudowanej z budżetu gminy Kleczew w minionych latach. Gmina Kazimierz nie wnosiła też wkładu finansowego do budowy sieci kanalizacyjnej, wodociągowej i oświetleniowej, wszyscy należą do kleczewskiej parafii, korzystają z kleczewskich szkół i poradni lekarskiej.
Nie wszyscy radni są jednak zgodni, by sprawę granic rozstrzygać w taki sposób. – Nigdy nie było z Kazimierzem konfliktów. Czy jest szansa, by nastąpiło to na zasadzie porozumienia, zgody i wzajemnego szanowania się? Nie spieszmy się. Szukajmy kompromisu – apelował wiceprzewodniczący, Janusz Ruszkowski. A radny Krzysztof Kwiatkowski twierdził, że zdecydowana większość osób, z którymi rozmawiał, jest przeciwko zabieraniu ziemi gminie Kazimierz. – Zawsze wychodziłem z założenia, że z ludźmi trzeba się komunikować i szukać wspólnych rozwiązań. Jestem przeciwko działaniu w sposób, który budzi kontrowersje – mówił.
Zdaniem wiceburmistrza, sprawa ma jednak być wyjaśniania… na szczeblu warszawskim, bo obie gminy mają swoje argumenty. – Zostawmy to decyzji ministra – mówił Stanisław Maciejewski, a poparło go 9 radnych, 2 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu.