Kierowcy narzekają na „elki” jeżdżące po konińskich drogach. – Przed świętami miasto się korkuje, a one jeszcze bardziej utrudniają ruch. Powinny zniknąć, chociaż na te kilka dni! – mówi jeden z kierowców. – Nie ma przepisów, które zakazywałyby wyjeżdżać na ulice samochodami nauki jazdy, bo… zbliżają się święta – komentuje Marcin Jankowski, rzecznik konińskiej policji.
Nerwowa atmosfera na ulicach jest wyraźnie wyczuwalna. Zakupy, pośpiech, korki, kolizje, stłuczki… – I do tego jeszcze te „elki” – dodaje nasz rozmówca. Twierdzi, że nie brakuje ich w godzinach szczytu, w najbardziej newralgicznych miejscach miasta. – Albo nagle się zatrzymują, albo nie mogą ruszyć, albo wykonują dziwne manewry. Jadą powoli, nie dadzą się wyminąć. Inni kierowcy muszą bardzo uważać, żeby w taki samochód nie uderzyć. A i tak tłok na jezdniach jest nie do wytrzymania. Uważam, że w tym gorącym okresie właściciele nauki jazdy powinni odpuścić. Omijać godziny szczytu i centrum miasta!
– „Elki” jeździły, jeżdżą i jeździć będą! Nie ma przepisów, które zabraniały im tego w okresie przedświątecznym. Właściciele nauki jazdy prowadzą działalność gospodarczą i nie można im zakazywać pracować – mówi Marcin Jankowski. – Kolizje z „elką”, owszem się zdarzają, ale często nie są one spowodowane z winy kierowcy, który się dopiero uczy. Do obecności „elek” trzeba się przyzwyczaić, a przede wszystkim przestrzegać przepisy!
Kilka dni temu do kolizji z samochodem nauki jazdy doszło na wysokości ulic Wyszyńskiego i Budowlanych w Koninie.