Biały mak, rodzynki, suszone daktyle, skórka pomarańczowa, a także orzechy. To podstawowe składniki „Rogali Świętomarcińskich”, których nie może zabraknąć na stołach w okolicach 11 listopada. Typowa poznańska tradycja została przejęta przez inne miasta. Także w konińskich cukierniach, piekarniach i marketach pojawiły się słynne rogale, po które już dziś ustawiają się długie kolejki.
Tradycja przygotowywania rogali wywodzi się z czasów pogańskich, gdy podczas jesiennego święta składano bogom ofiary z wołów lub z ciasta zwijanego w wole rogi. Później zwyczaj ten przejął Kościół, łącząc go z postacią świętego Marcina. Kształt ciasta interpretowano jako nawiązanie do podkowy, którą miał zgubić koń świętego.
Na początku XX wieku zwyczaj wypieku rogali przejęło Stowarzyszenie Cukierników. Żeby je sprzedawać pod nazwą „Świętomarcińskich” konieczny jest specjalny certyfikat. Cukiernie i piekarnie omijają jednak ten wymóg i tworzą własne receptury. – Nasze rogale mają wszystko, a zamiast ciasta półfrancuskiego, wykorzystujemy drożdżowe – zdradziła nam pracownica jednej z cukierni w Koninie.
Warto podkreślić, że „oryginalne” wypieki różnią się także ceną. „Rogal Świętomarciński” kosztuje nawet 8 złotych, a jego „podróbka” – niecałe 3.