W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar 18.06-30.09.2025

Aktualności

Tragedia za tragedią. Hulajnoga jak narzędzie zbrodni!

2025-07-24 07:09:00
Anna Chadaj
Napisz do autora
Tragedia za tragedią. Hulajnoga jak narzędzie zbrodni!

Temat hulajnóg elektrycznych, a konkretnie wypadków na hulajnogach, powraca jak bumerang. Wiele powiedzieć mogą policjanci, jednak to lekarze wiedzą najlepiej, jak ogromnym zagrożeniem dla życia i zdrowia jest lekkomyślne posługiwanie się tym – wydawać by się mogło – niepozornym jednośladem. Nie tak dawno o skutkach brawury rozmawialiśmy z Wiesławem Steinke, lekarzem z wieloletnim doświadczeniem pracującym w oddziale chirurgii dziecięcej konińskiego szpitala.

Z każdym nadejściem wiosny i lata scenariusz się powtarza – oddziały chirurgii dziecięcej w całym kraju przeżywają oblężenie. Nie inaczej jest w Koninie. 18 lat temu, w 2007 roku, nasi chirurdzy alarmowali o „wysypie” urazów po skokach na trampolinach i apelowali do rodziców o większy nadzór nad swoimi dziećmi. Dziś – jak podkreślają – źródłem „zmartwień” jest zupełnie co innego. – Kiedyś baliśmy się trampolin, dzisiaj z nostalgią wspominamy tamte czasy – potwierdza Wiesław Steinke. – W ostatnim czasie niemal codziennie trafiają do nas pacjenci po wypadkach na hulajnogach (głównie z napędem elektrycznym) oraz quadach, i to często z obrażeniami zagrażającymi życiu.

Hulajnogi elektryczne potrafią rozwinąć duże prędkości (30, 40 km/h, a nawet więcej). Ich użytkownikami są coraz młodsze dzieci. – Upadek z urządzenia przy takiej prędkości to nie tylko złamania. To wstrząśnienia mózgu, poważne urazy głowy, stłuczenia narządów wewnętrznych. Wiele z przypadków wymaga interwencji chirurgicznej, a nawet hospitalizacji w oddziałach intensywnej terapii – komentuje Wiesław Steinke.

Codzienność chirurgii dziecięcej to dziś co najmniej jeden pacjent przyjmowany na oddział po wypadku na hulajnodze lub quadzie. – O wiele więcej jest przyjęć do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego – mówi doktor Steinke. – To nawet i 10 osób dziennie.

Nie ma też dnia, żeby ogólnopolskie media nie donosiły o kolejnej tragedii młodego człowieka. 13-latek z ciężkim urazem głowy przewieziony śmigłowcem do specjalistycznego szpitala! Walczący o życie 16- i 17-latkowie, którzy spadli jadąc quadem z 10-metrowej skarpy! 12-latek znaleziony martwy na poboczu ruchliwej drogi, a obok... leżąca hulajnoga.

Konin również ma swoje „zmory”. Dwoje na jednej hulajnodze, pijany na hulajnodze, drastycznie przekraczana prędkość, itd. Pomijając oczywiście alkohol, problem – jak zaznacza Wiesław Steinke – tkwi nie tyle w sprzęcie, ile w braku zabezpieczeń: kasków, ochraniaczy na łokcie i kolana. – Dzieci jeżdżą bez jakiejkolwiek ochrony, a rodzice często nie widzą w tym problemu – komentuje lekarz. – Dla wielu rodziców rola kończy się na zakupie hulajnogi czy quada. Dziecko dostaje prezent, a oni mają święty spokój. Dopóki nie wydarzy się tragedia.

Lekarze na co dzień walczący o zdrowie młodych pacjentów nie mają żadnych wątpliwości! Odpowiedzialność leży po stronie dorosłych! – Rodzice muszą zdać sobie sprawę, że wręczają dzieciom potencjalnie niebezpieczne pojazdy! Dlatego ich obowiązkiem jest zadbać o bezpieczeństwo: kask, ochraniacze, odpowiedni nadzór. Inaczej taka hulajnoga, czy quad mogą stać się „narzędziem zbrodni”.

W tym roku w całym kraju odnotowano już dużo ponad 500 wypadków na hulajnogach elektrycznych, niestety wiele z nich zakończyło się tragicznie! Nadzieją jest wprowadzenie obowiązku jazdy w kasku. Ale czy warto czekać na „obowiązek”? – Chrońmy siebie i dzieci już dziś! – apelują lekarze.

zdjęcie KMP w Koninie (zatrzymanie nastolatka, który przekroczył prędkość na hulajnodze)