Kilkaset beczek wykopanych z terenu żwirowni w Przyjmie i Depauli nadal czeka na wywiezienie. – Muszę przyznać, że jest problem i póki co nikt nie wie, kiedy i w jaki sposób zostanie rozwiązany – przyznaje Tadeusz Jankowski, wójt Krzymowa.
Po raz pierwszy o ukrytych w ziemi beczkach usłyszeliśmy 24 maja. Sprawa dotyczyła żwirowiska w Przyjmie w gminie Golina. Specjalne służby pod nadzorem strażaków i inspektorów ochrony środowiska ostatecznie wydobyły ponad 200 pojemników, w większości 200-litrowych. Sprawa stała się głośna na cały kraj, kiedy to nagle 2 czerwca podobnego odkrycia dokonano w żwirowni Depaula w gminie Krzymów. Tu jednak padł prawdziwy rekord. W ciągu trzech dni wykopano 412 pojemników, w tym 302 dwustulitrowych i 110 mniejszych plastikowych. Wszystkie zawierały chemikalia. – Wyrobisko zostało zabezpieczone, pobraliśmy próbki do badań – mówił wówczas Andrzej Sparażyński, kierownik konińskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Szybko okazało się, żwirownia w Depauli, jak i byłe żwirowisko w Przyjmie (gmina Golina), mają tego samego właściciela. I to właśnie na nim – zgodnie z ustawą o odpadach – ciąży obowiązek niezwłocznego usunięcia beczek i przewiezienia do utylizacji. Jeśli właściciel nie wywiąże się z niego wójt, czy burmistrz będą musieli wydać nakaz. – Na razie nie mamy żadnej informacji dotyczącej jakiejkolwiek decyzji o usunięcia tych odpadów – przyznaje Tadeusz Jankowski, wójt Krzymowa. – Właściciel niby się zobowiązał do utylizacji, ale nie wiem czy to zrobi. Może być problem
Wójt Jankowski ma nadzieję, że pomocne w rozwiązaniu tej sprawy będzie spotkanie u wojewody. – Zostałem zaproszony na 14 czerwca – mówi. – Może wtedy będę wiedział coś więcej.
Beczek, zarówno w Depauli, jak i Przyjmie, pilnują policjanci.