W związku z wydarzeniami na
Uniwersytecie Warszawskim skontaktowaliśmy się z konińskimi uczelniami, aby
dowiedzieć się, czy wspomniana tragedia wpłynie na działania szkół pod względem
ochrony. Jak wyjaśniał dr. hab. Artur Zimny, rektor Akademii Nauk Stosowanych w
Koninie, uczelnia od ponad 20 lat korzysta z usług ochrony realizowanych przez
uprawnione do tego firmy, a ich zadaniem jest dozór obiektów należących do
uczelni. – Pracownicy agencji ochrony
na bieżąco obserwują osoby wchodzące i wychodzące z budynków, czuwają nad
bezpieczeństwem osób przebywających na terenie uczelni, obiektów i mienia oraz
niezwłocznie informują kierownictwo uczelni o zauważonych nieprawidłowościach,
zdarzeniach, awariach i niebezpieczeństwie. Ich zadaniem jest również
powiadamianie policji, straży pożarnej i innych służb o bezpośrednich
zagrożeniach bezpieczeństwa użytkowników obiektów, jak i samych obiektów –
wyjaśniał rektor ANS. Wspomniana agencja ochrony posiada również załogi
patrolowo-interwencyjne, a na terenie budynków szkoły funkcjonuje monitoring
wizyjny. – ANS w Koninie, nie weryfikuje imiennie każdej osoby, która wchodzi
do budynku w normalnych godzinach funkcjonowania, ponieważ uczelnia nie posiada
takich uprawnień, a poza tym byłoby to trudne do zrealizowania – tłumaczył
Artur Zimny.
Czy ANS zamierza wprowadzić
dodatkowe środki ochrony? – Uczelnia podjęła wszystkie niezbędne, możliwe
działania dla zapewnienia bezpieczeństwa pracowników, studentów i
interesariuszy. Dodatkową rzeczą, jaką
możemy zrobić, zważywszy na ostatnie tragiczne wydarzenie na Uniwersytecie
Warszawskim, to wystosowanie apelu do studentów i pracowników, aby byli
wyczuleni na niestandardowe i agresywne zachowania osób w otoczeniu. Każde
zachowanie stwarzające niebezpieczeństwo czy zagrożenie życia powinno być
natychmiast zgłaszane do pracownika ochrony – wyjaśniał rektor uczelni, który podkreślił
fakt, że ANS w Koninie jest mniejszą jednostką i społeczność uczelni jest mniej
anonimowa.
Dr Krzysztof R. Kupiński, rektor
Wyższej Szkoły Kadr Menedżerskich, mówił, że w ich placówce nie ma ochrony ani
portiera, ponieważ jest to stosunkowo mała szkoła i nigdy nie pojawiła się
obawa przed jakimkolwiek zagrożeniem. – Prowadzimy zajęcia głównie w trybie
niestacjonarnym, czyli w weekendy. Mamy około 500 studentów, więc ciężko
porównywać nas z Uniwersytetem Warszawskim. Czy wprowadzimy jakieś środki
ochrony? Nie rozmawialiśmy o tym, ponieważ sami mało wiemy o wydarzeniach w
Warszawie. Tam była ochrona, a jak widać, ktoś wszedł z siekierą i był to
student. Te środki nie wystarczyły. Sama tragedia oczywiście nami wstrząsnęła –
mówił.