Inwestor budujący obiekt z mieszkaniami przy ulicy Piłsudskiego w Koninie część budynku przeznaczoną pod usługi chciał przeznaczyć także pod mieszkania. Wcześniej – o czym było głośno – nie było jednak na to zgody radnych. Ponownie więc deweloper zwrócił się z wnioskiem do rady miasta. Co tym razem zrobili radni?
Mariusz Kaczmarczyk, kierownik Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego w Koninie, przypomniał, że to inwestycja mieszkaniowa znana radnym, bo to nie jest pierwszy wniosek inwestora. – Ona tematycznie jest taka sama jak te poprzednie. Mówimy o pewnej zmianie parametrów planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Miałaby polegać na tym, że dla części budynku, który dzisiaj w większości jest wybudowany, mielibyśmy znieść zapisy planu zagospodarowania przestrzennego dotyczące usług i dopuścić w tym miejscu zabudowę mieszkaniową wielorodzinną i na drugiej części tego obszaru zmienić zapisy z zakresu zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej i dopuścić tam urządzenia towarzyszące inwestycji mieszkaniowej – mówił Mariusz Kaczmarczyk podczas wspólnego posiedzenia komisji finansów i infrastruktury.
W komisji brali też udział przedstawiciele mieszkańców z sąsiednich bloków. Jak stwierdzili, czymś niebywałym jest składanie tego samego wniosku przez inwestora. – To jest coś niesamowitego, co nam się w głowie nie mieści i z czym się nie możemy pogodzić – mówił mieszkaniec.
Część radnych, jak już poprzednio, krytycznie patrzy te zmiany. Jak wskazywał Piotr Czerniejewski, wiceprzewodniczący rady miasta, ta dyskusja miała już miejsce w czerwcu i nie rozumie, dlaczego znów się odbywa. – To jest niepoważne ze strony tego inwestora, żeby składać ten sam wniosek i liczyć na to, że być może teraz się uda. To jest oczywiście podyktowane stanem faktycznym. Inwestor ma tak przygotowaną inwestycję, chociażby wystające pręty pod dalszą rozbudowę ego bloku, i jest po prostu zdesperowany, żeby tę inwestycję dokończyć – mówił Piotr Czerniejewski. – To jest to co mówiłem na sesji w czerwcu, że de facto stawia nas pod ścianą, abyśmy litościwie zgodzili na to, aby on mógł tę inwestycję dokończyć w taki sposób, jak sobie zaplanował. Tak to nie działa i działać nie powinno.
– Co innego kiedy inwestor się zgłasza, jest teren i wtedy my ustawiamy warunki. Twarde, jak najtwardsze, takie, które byłyby znośne dla mieszkańców okolicy – mówił radny Tomasz Andrzej Nowak (Obywatele Konina). – Kontrowersje będą zawsze, ale tutaj mamy do czynienia z koncertem życzeń, a na końcu dostaniemy na tacy to samo danie, które mieliśmy w czerwcu i je odrzuciliśmy. W tym momencie to jest chyba już danie trochę nadgniłe, więc ja na pewno będę przeciw i jako klub też.
Ostatecznie większość radnych komisji zaopiniowała negatywnie wniosek inwestora, ale jednomyślności nie było. 5 radnych było za: Małgorzata Krawczyńska, Maria Królikowska, Katarzyna Wagner, Mikołaj Marcinkowski i Joachim Sikorski. Radny Sławomir Lachowicz się wstrzymał.
Temat znów trafi na najbliższą sesję rady miasta, a ta już 18 grudnia.