Rozpoczynając spotkanie, zdradził, że na takich wydarzeniach bardzo dziwnie się czuje. – Ale dzisiaj szczególnie, bo pamiętam, jak dosłownie sto metrów stąd jeździłem i zdawałem egzamin na prawo jazdy – mówił Jakub Małecki. Dodając, że w Kole nie było takiej możliwości i trzeba było przyjeżdżać do Konina. – Czułem się, jakbym do Nowego Jorku przyjechał! – dodał.
Pisarz mówił między innymi o swojej najnowszej książce „Korowód”. Jak zdradzał, jest ona skonstruowana w „matematyczny sposób”. – Każda kolejna część jest dwa razy dłuższa od poprzedniej, dwa razy krótsza od następnej –mówił Jakub Małecki. – Wszystkie tajemnice, które gdzieś tam się pojawiają, są rozwiązywane w kolejnych częściach.
O tej książce mówi się, że to najbardziej osobista książka pisarza pochodzącego z Koła. – Ale o wcześniejszych, gdy się ukazywały, też pojawiały się informacje: „to najbardziej osobista książka Jakuba Małeckiego” – mówił. Żartując, że gdyby kolejna miała być tą jeszcze bardziej osobistą, to musiałby chyba wkleić do niej prywatne zdjęcia, na przykład takie z plaży.
Był też pytany o ekranizację książki „Święto ognia” w reżyserii Kingi Dębskiej., ale także o swój warsztat. – Skąd taka wrażliwość i talent pisarski? – zapytała czytelniczka. – Miałem jednego nauczyciela pisania w życiu i to były te wszystkie książki, które przeczytałem – odpowiadał dziękując za te miłe słowa. – Do dzisiaj książki to jest jedna z moich najważniejszych przyjemności.
Spotkanie z Jakubem Małeckim prowadziła Iwona Krzyżak, natomiast rozmowę na język migowy tłumaczyła Karina Akseńczuk.