W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar od 4 stycznia 24

Aktualności

Rozmowa z Igorem Herbutem. „Bardzo lubię pastorałki i kolędy”

2023-12-24 07:12:00
Marcin Szafrański
Napisz do autora
Rozmowa z Igorem Herbutem. „Bardzo lubię pastorałki i kolędy”

To z pewnością jeden z najbardziej charyzmatycznych wokalistów na polskiej scenie muzycznej. Któż nie zna takich przebojów zespołu Lemon (jak „Napraw”, „Scarlett” czy „Będę z Tobą”), którego liderem jest Igor Herbut. Z artystą rozmawialiśmy w Konińskim Domu Kultury. Opowiedział nam o najnowszym albumie grupy, ale także o swoich solowych planach muzycznych.

– Choć koncert w ramach „Rocka z Mikołajem” w KDK-u był akustyczny, to jednak ten drapieżnik z Ciebie wyszedł na scenie. Zawsze tak jest?

– Tak jest. Zawsze to tak wygląda. Trochę jazzujemy, bo wszyscy jesteśmy po studiach muzycznych, więc też i improwizujemy. To jest trochę skrajne, ale ma to swój dziwny pokrętny sens.

– Twojego słynnego „darcia mordy” jednak nie zabrakło!

– Tak, ale było też lirycznie. Walczę również z jakimś dziwnym choróbskiem, ale mam nadzieję, że nie było tego aż tak bardzo słychać podczas koncertu w Koninie. Tu są superludzie. Bardzo mi się podobał ten koncert. Fantastycznie zostaliśmy przyjęci i mam nadzieję, że tutaj wrócimy.

– Wiosną rusza Wasza trasa koncertowa promująca nowy album „Piatka” lub „Piątka”, bo są dwie interpretacje tytułu…

– Może być „Piatka”, ale też i „Piątka”. To zależy jak kto lubi, jak kto chce. Nawet w zespole są używane dwa tytuły.

– A Ty jak wolisz?

Czasami tak, czasami tak! „Piatka” jest w języku łemkowskim, a „Piątka” – wiadomo! Ta „Piatka” miałaby większy sens, gdyby na tym albumie pojawił się język łemkowski, ale go nie ma.

– Początkowo myślałem nawet, że „Piatka” to imię kobiece w języku łemkowskim.

– To bardzo ciekawe, że tak mówisz. Również dla Michała Pańszczyka, z którym współpracujemy, ta „Piatka” to było imię dla takiego magicznego stworzenia czy właśnie niesamowitej kobiety. Być może więc coś w tym jest, co też zauważyłeś.

– Na tej płycie śpiewasz o innej kobiecie, o imieniu Marta…

– Teraz będę miał problem, bo jest już Scarlett, a teraz jeszcze pojawił się Marta. Ale to są trochę inne historie. Ludzie lubią ten numer. Zabawne, ale w ciągu dwóch dni złapało mnie pięć różnych osób na chodniku, jedna w kawiarni, druga w palarni kawy. To niesamowite, bo w tej historii jest również kawa. Nawet pracownicy kawiarni i palarni kawy mówili mi, że do nich trafia ten numer. Ciekawe, czy czasami nie byli świadkami takiej sytuacji.

Otwarcie 1,5 %

– Wspominaliśmy o „darciu mordy”, ale na tej najnowszej płycie jesteś bardziej stonowany, jeśli chodzi o tę warstwę wokalną?

– To spokojniejsza płyta, ale emocjonalnie i tekstowo ma wciąż bardzo duży pocisk energetyczny, traktuje o bardzo ważnych rzeczach. Każdy album grupy Lemon się podoba i nie podoba. Tak samo jest w tym przypadku. I pewnie tak zawsze będzie. Należy pamiętać, że każda płyta jest inna. Staramy się opisywać dany stan emocjonalny, wiedzy czy jej braku. Coś trzeba w życiu robić. My staramy się robić muzyczkę i nie robić jej głupio.

– A pracujesz nad swoim kolejnym albumem?

Faktycznie głową już jestem w drugim solo! Mam już cztery numery. Na inną półkę odkładałem te moje, takie bardzo liryczne utwory. Kiedy kończyłem pracę nad „Piątką”, miałem już nawet dwa numery nagrane na drugie solo. Teraz już całkowicie się na nie otwieram. Dźwięczy mi w głowie. Będzie to na pewno inna płyta, też inna od „Chrustu”, na pewno ciemniejsza! Ale bardzo szczera.

– Trochę jestem zdziwiony, bo w jednym z wywiadów mówiłeś, że odkąd zostałeś ojcem, zacząłeś pisać jaśniej.

– Owszem, ale zainspirowało mnie kilka momentów i one nie do końca są tak jasne jak „Chrust”. Bo ten pierwszy album to przede wszystkim Kai (imię syna Igora Herbuta – przyp. red.), a drugi będzie miał lekko inny kolor.

– Jesteśmy w okresie świątecznym, a z nim wielu utożsamia również płytę Lemon „Etiuda zimowa”. Często właśnie teraz wracasz do tych utworów?

– Wracam, ludzie też wracają. Chciałbym na pewno wydać „Etiudę zimową 2”. Będę też nad nią pracował. To jest fantastyczny materiał do pracy jako aranżera czy kompozytora. Bardzo lubię pastorałki i kolędy. Cieszę się, że mogę też dotykać tych wschodnich. Nie tylko polskich czy zachodnich, chociaż tych drugich chciałbym teraz więcej. Takie stare amerykańskie, angielskie okołoświąteczne. W mojej głowie jest więc teraz wydanie płyty LIVE akustycznej Lemon, a także kolejna płyta zespołu, nad którą zaczynamy pracować w styczniu czy lutym, do tego drugie solo i jeszcze „Etiuda zimowa 2”.

– Do tego wszystkiego jesteś jeszcze menadżerem Sary James!

– Współmenadżerem, albo bardziej dobrym duchem. Staramy nie robić głupot i mądrze podchodzić do spraw pochylając się nad tym, co młodzi artyści mają w sercu, głowie i gdzie chcą iść.

– Ale wydaje mi się, że jesteś szczęśliwym człowiekiem, bo robisz to co kochasz?

– To jest ciężka robota, ale faktycznie nie umiałbym chyba robić niczego innego.