W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Żabka

Aktualności

Gospodarze mają pełne magazyny. Nasi rolnicy też rozgoryczeni ukraińskim zbożem

2023-04-15 11:26:29
Milena Fabisiak
Napisz do autora
Gospodarze mają pełne magazyny. Nasi rolnicy też rozgoryczeni ukraińskim zbożem

Rolnicy potrzebują pomocy. Także konińscy mają pełne magazyny niesprzedanego zboża, a ukraińskie w sposób niekontrolowany zalało Polskę. – Rolnicy zboża nie sprzedali, nawozy kupili drogie, więc ich rozczarowanie i gorycz są ogromne. Do żniw powinny być opróżnione magazyny, żeby można było kolejne zboże złożyć. Nowy minister rolnictwa ma bardzo trudne zadanie. Rolnicy uważają, że to jest zmiana kosmetyczna i niewiele pomoże – mówi Jolanta Nawrocka, przewodnicząca Rady Powiatowej Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Koninie. Jakie rozwiązanie tej patowej sytuacji widzi Ryszard Bartosik, wiceminister rolnictwa?

Jak mówi Jolanta Nawrocka, rolnicy liczyli na to, że ceny na zboże po nowym roku będą wyższe. – Nie sprzedawali zboża, bo z reguły jest tak, że na przednówku jest go mało, więc ceny zawsze były wyższe. Czekaliśmy wszyscy, żeby je sprzedać w lutym, marcu po godziwych cenach, które zapewniałyby nam jakieś zyski. W związku z tym, że napływ zboża ukraińskiego był niekontrolowany i cały czas go przybywało, w lutym i marcu okazało się, że te ceny zamiast rosnąć spadają. Magazyny są pełne ukraińskiego zboża i nasi rolnicy też mają swoje zapełnione. Mając nauczkę z ubiegłego roku, stwierdzili, że nawozy znowu będą drożeć, więc niektórzy je zakupili na kredyt licząc na to, że sprzedadzą zboże. Zboża nie sprzedali, nawozy kupili drogie, teraz one staniały, więc rozczarowanie i gorycz rolników jest ogromna – mówi.

Co powinien zrobić nowy minister, żeby rolnicy mieli za co żyć? – Przede wszystkim do żniw powinny być opróżnione magazyny, żeby można było kolejne zboże złożyć. Albo je sprzedać, żeby rolnicy mogli nowe magazynować. O tym trzeba myśleć już dzisiaj, żeby nie doszło do takiej sytuacji, że w żniwa nie będzie na nie miejsca. Nowy minister ma bardzo trudne zadanie. Rolnicy uważają, że to jest zmiana kosmetyczna i niewiele pomoże. Raczej chodzi o decyzje – dodaje. – Hodowla trzody chlewnej zmniejszyła się radykalnie, więc zbóż paszowych potrzeba mniej i nie jesteśmy w stanie go w tej chwili skonsumować. Powinno być upłynnione powiedzmy do Afryki, gdzie rzeczywiście go brakuje i gdzie panuje głód. Nawet w celach charytatywnych. Może przeznaczyć je na biogaz, może zwiększyć ilość bioetanolu w paliwach, żeby można było zwiększyć produkcję rzepaku. Lepsza musiałaby być logistyka. Nie znam do końca sytuacji, ale ponoć przepustowość w portach jest ograniczona i zboże zostaje u nas. Gdyby była taka kontrola, że jest płacona kaucja, kiedy zboże wpływa, a gdy wyjeżdża dalej, ją się zwraca. Wtedy to zboże nie byłoby u nas zatrzymywane. Ponoć w Ukrainie kosztuje około 500 zł, a u nas chcielibyśmy dostać chociaż 1.300 zł.

Jak podkreśla, kiedy rolnicy uporają się z jednym problemem, zaraz borykają się z następnym. – Jesteśmy w trudnej sytuacji obecnie. Rolnicy są zahartowani i nie do końca liczą koszty, bo jakby to robili to dawno zaprzestaliby tej produkcji. Determinacja rolników i to, że kochamy ziemię doprowadziła do tego, że nasi ojcowie nie oddali gospodarstw i byliśmy jedynym krajem opartym na gospodarstwach rodzinnych. W tej chwili udaje się to naszym dzieciom wszczepić, że jeszcze jakoś trwamy. Ale wszystko ma swoje granice i konsekwencje. Dzisiaj ta miłość do ziemi musi być poparta też wynikiem ekonomicznym. Może być tak, że żywności dla ludzi w mieście zabraknie. Żeby nie okazało się, że musimy ją sprowadzać – mówi Jolanta Nawrocka.

Paweł Kwieciński, rolnik ze Starego Miasta, podkreśla, że wschodnia Wielkopolska szczególnie potrzebuje pomocy. – Jeśli chodzi region koniński to my w większości gospodarujemy na ziemiach szóstej klasy, gdzie sieje się żyto, pszenicę sporadycznie. Ceny żyta też spadły do poziomu jeszcze sprzed wojny. Ceny nawozów są niższe dopiero teraz, jak już je rolnicy kupili. A azot jest niezbędny na start na wiosnę. Jego cena oscylowała w granicach 3.200-3.800 zł za tonę. Rolnicy już zainwestowali olbrzymie pieniądze. Płaciliśmy za nawóz grubo powyżej 3 tysięcy, a mamy sprzedawać zboże poniżej tysiąca. Pod żyto trzeba wysiać około 200-250 kg nawozu na hektar. A umłóci się tonę czy półtorej. Pieniądze za zboże nie pokryją ceny nawozu, a gdzie tu jeszcze praca? Problem jest też ze zbożem dlatego, że produkcja zwierzęca została zlikwidowana. W powiecie konińskim zostało chyba 600 gospodarstw, które zajmują się trzodą chlewną, która jest najbardziej paszożerna – mówi.

O trudną sytuację z ukraińskim zbożem zapytaliśmy wiceministra Ryszarda Bartosika. W jaki sposób można nad tym zalewem zapanować? – Zostały zniesione cła i kontyngenty, więc mamy handel między Unią Europejską a Ukrainą. Zboże, które spływa na teren UE może być kupowane przez przedsiębiorców polskich, jak i innych z jej terenu. Część szła na teren Polski, część jechała do innych krajów UE. My nie ustanawiamy przepisów dotyczących tego handlu tylko Unia i musimy się do nich dostosować. Pojawiła się wojna, stworzył się problem. Na początku nie był on tak nabrzmiały – wyjaśnia.

Co można teraz zrobić? Jak pomóc polskim rolnikom? – Chcemy dopłacać im do sprzedanej pszenicy. Uruchamiamy drugie działanie – będziemy dopłacać do pszenicy, kukurydzy i pozostałych zbóż. Na to już są środki krajowe, wszystko za zgodą Unii Europejskiej. Otrzymaliśmy też pieniądze – prawie 30 mln euro – z rezerwy kryzysowej od Komisji Europejskiej, które również na ten cel przeznaczamy. Kolejnym wsparciem będzie dopłata do transportu do każdej tony dla rolników i przedsiębiorców, dla tych wszystkich, którzy ten transport będą wykonywać do portów bałtyckich. Innym dużym działaniem będzie skup zboża przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych na potrzeby bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Wzmocniliśmy też kontrole na granicach i teraz będzie to wyglądać tak, że dane zboże będzie przepuszczane przez granicę w momencie uzyskania informacji, czy będzie transport pociągiem czy kołowy. To takie działania bieżące. W perspektywie chcemy zwiększyć też produkcję biopaliw, a także wesprzeć budowę magazynów – mówi wiceminister.

Jeśli wiadomo, co trzeba zrobić, by sytuację poprawić, dlaczego minister Henryk Kowalczyk podał się do dymisji? – To jest decyzja samego premiera Kowalczyka. Motywował ją w ten sposób, że według jego wiedzy nie będą wprowadzone kontyngenty na zboże ukraińskie. Że Komisja Europejska się na to nie zgodzi. W związku z tym podjął taką decyzję – mówi Ryszard Bartosik.

Są głosy, że odejść powinno całe kierownictwo ministerstwa rolnictwa. – Agrounia ma prawo wyrażać swoje stanowisko. Żyjemy w demokratycznym państwie prawa i tutaj decyzje podejmuje premier, kto jest powoływany i odwoływany. Zawsze jesteśmy do jego dyspozycji. Jak zdecyduje, tak będzie. Na razie takiej decyzji nie ma. A liderzy związkowi mają prawo do oceny polityków, ministrów – mówi.

Czy Ryszard Bartosik miał propozycję poprowadzenia resortu rolnictwa? – Nie miałem – odpowiada.



PK-praca_grafik



Komentarze

Autor:
Treść komentarza:

Wybierz obrazek na którym narysowany jest dom:





fiu fiu
wyjazdy na wczasy to tylko dzierżawcy i właściciele olbrzymich kilkuset hektarowych gospodarstw a nie zwykli rolnicy , bo ci muszą zapiepszać według potrzeb gospodarstwa które są zawsze. Sprawa jest prosta kupić gospodarstwo i próbować tych miodów.
bujaćtowasnienas
Mam w rodzinie rolnika,sadowników i jeszcze nie widziałem,aby "tyrali",bo te sprawy rozwiązuje sprzęt i maszyny,a jeżeli jest coś do "tyrania" to robią to wynajęci ludzie,których nazywają parobkami. Najmniej dwa razy w roku są 10-cio dniowych wyjazdach za granicą. Najczęściej Chorwacja,Hiszpania,Turcja,Tunezja. Wielkanoc spędzają w kurorcie nad morzem,Boże Narodzenie w Zakopanem,a ostatnio w Austrii. Jak słyszę i czytam o jakimś "tyraniu" to mnie zaczyna mdlić.
idioci idiotom
Zasłaniający się Bareją trafiony w punkt. Radzę, czytaj co napisałeś, a zrozumiesz o co chodzi. Pretensje proszę kierować do siebie i swojego rzetelnego źródła wiedzy.
tys prowda i gówno prowda
Te łajzy są wiecznie rozgoryczone .Pracują 8 godzin na dobę od poniedziałku do piątku a najczęściej udają że są w pracy. Jeszcze poniedziałek mogą brać wolne na rzadanie lub zwolnienie lekarskie bo pochlali. Rolnik tyra w tym czasie od świtu do zmroku we wszystkie dni tygodnia Boże Narodzenie ,Wielkanoc i 1 maja też bez różnicy czy zimno czy pada zwierzęta nakarmić trzeba i pole uprawić i zebrać plony w terminie że o wczasach nie wspomnę
takaprawda
Te łajzy są wiecznie rozgoryczeni. Czym? Ulgami,niskim oprocentowaniem pożyczek,ciągłymi i do wszystkiego dopłatami,niższym wiekiem emerytalnym, KRUS-em zamiast ZUS-em etc.etc.