„Do krzyży w procesji podąża lud bez względu na pogodę, wiek i trud”. To maksyma towarzysząca kilkuset mężczyznom, wyruszającym w wielkanocny poniedziałek w procesji Emaus. Przemierzają ponad 10-kilometrową trasę wokół miasteczka Dobra (w powiecie tureckim) modląc się i śpiewając nabożne pieśni.
W wielkanocny poniedziałek o godzinie 5.30 z dobrskiego kościoła wyrusza procesja mężczyzn w wieku od kilku do kilkudziesięciu lat. Przemierza ponad dziesięć kilometrów trasy wokół miasteczka, wiodącej polnymi drogami, leśnymi duktami i coraz częściej asfaltem. Na czele niesiony jest krzyż i figura Jezusa Zmartwychwstałego, a za nimi cztery kościelne chorągwie i paschał. Pątnicy zatrzymują się przed każdym z siedemnastu krzyży. Klękają i modlą się słowami pieśni „Zawitaj ukrzyżowany”. Mijając pola zrywają źdźbła zbóż i wiją z nich wianki, którymi przyozdabiają figurę Chrystusa, krzyż i chorągwie. W miejscach modlitwy zakopują wosk, dla lepszego urodzaju.Kiedy docierają do strumienia niosącego wody ze źródła znajdującego się w pobliskim lesie, obmywają twarze dla zdrowia. Na cmentarzu cholerycznym w pobliżu Groty Emausowej modlitwy spożywany jest posiłek, bywa zakrapiany. Z nowymi siłami uczestnicy procesji ruszają w dalszą drogę. Po dotarciu do drogi krajowej łączącej Turek z Sieradzem, wkraczają do miasta i podążają ulicą Kilińskiego. Tutaj przyłączyła się orkiestra dęta, a gromkie Alleluja z setek gardeł jest wręcz przeszywające. Towarzyszył temu huk petard.
Procesja zabezpieczana przez policyjne radiowozy, rozlewa się na całą szerokość ulicy. W rynku witają pątników oczekujące ich niewiasty, a przed kościołem miejscowi kapłani. Po ucałowaniu przez nich Jezusa na niesionym krzyżu, procesja z kapłanami udaje się do kościoła, by uczestniczyć we mszy świętej.